Bez Rewolucji Godności nie byłoby Ukrainy

21 listopada 2023. Ukraina obchodzi dziesiątą rocznicę Rewolucji Godności. Historia nie toleruje trybu przypuszczającego, ale czasami z przerażeniem zastanawiam się, co by się stało, gdyby ludzie nie zmobilizowali się i nie protestowali 10 lat temu. Być może nie byłoby wojny. Ale na pewno nie byłoby Ukrainy.

…21 listopada 2013. Jestem w trzecim miesiącu ciąży z moim drugim dzieckiem. W mediach społecznościowych ludzie zaczynają gromadzić się na Majdanie. Powód był bardzo poważny: ówczesny prezydent Janukowycz nagle, wbrew woli narodu, odwrócił zewnętrzny wektor Ukrainy i dał jasno do zrozumienia, że integracja europejska naszego kraju dobiegła końca. Naszą drogą jest Rosja z jej jałmużną finansową, tanim gazem i iluzorycznymi gwarancjami bezpieczeństwa.

To był dla nas szok. Większość z nas nigdy nie miała złudzeń co do Janukowycza, ale nie spodziewaliśmy się, że zajdzie tak daleko. A potem, tak jak w 2004 roku, powstał Majdan. Spieszyłam tam od pierwszych dni, ponieważ pamiętałem Pomarańczową Rewolucję z 2004 roku. Jasne, radosne wydarzenie, kiedy ludzie w różnym wieku i o różnym statusie społecznym stali obok siebie, działała kuchnia polowa, rozlewano herbatę. Panowało poczucie jedności i solidarności, nie było strachu ani zagrożenia.

Jednak wkrótce stało się jasne, że nie będzie tak, jak w 2004 roku. Zostali pobici studenci. Potem padły pierwsze strzały i były pierwsze ofiary. Stawka była zbyt wysoka dla ukraińskich przywódców i ich kremlowskich mocodawców, więc nie liczyli się z ofiarami ludzkimi. A ich liczba rosła każdego dnia.

W przeciwieństwie do Pomarańczowej Rewolucji, podczas której codziennie chodziłam na Majdan, wydarzenia 2013 roku miały miejsce bez mojego aktywnego udziału. Byłam na protestach aż do przelania pierwszej krwi. Być może zachowałam się tchórzliwie i zasługuję na to, by mnie za to winić. Ale po prostu się bałam. Moja rodzina zabroniła mi ryzykować moje dziecko, które nosiłam pod sercem. Nie chciałam też zostawić mojego starszego, pięcioletniego syna sierotą. Pomagałam więc, jak mogłam – w porozumieniu z przyjaciółmi, aktywnymi uczestnikami rewolucji, organizowaliśmy spotkania, przygotowywaliśmy obiady, zajmowaliśmy się kwestiami finansowymi i utrzymywaliśmy „front informacyjny”.

A potem był Krym i Donbas. Rosja pokazała swoje bestialstwo, a jej zamiary wobec Ukrainy stały się całkowicie jasne. Chciała zrusyfikowanego, uległego, zależnego państwa, które nie ma prawa do własnej tożsamości, języka i nacji. I że nie zatrzyma się przed niczym, aby osiągnąć te cele.

Być może nawet po aneksji Krymu i okupacji Donbasu ktoś nadal miał złudzenia co do Rosji, ponieważ przez te wszystkie dziesięć lat utrzymywaliśmy dyplomatyczne, gospodarcze i kulturalne więzi z państwem-agresorem i mówiliśmy po rosyjsku. I być może niektórzy mieli nadzieję, że “jakoś to będzie”. Ale te złudzenia zostały rozwiane 24 lutego 2022 roku.

Wielokrotnie słyszałam opinię, że to uczestnicy Rewolucji Godności sprowokowali wojnę – najpierw na Krymie i w Donbasie, potem – na pełną skalę. „Gdybyście nie skakali na tym Majdanie, gdybyście nie drażnili Rosji, to nic by się nie stało” – mówili. Ale jestem pewna, że jest to bardzo uproszczony obraz wydarzeń. Bo Rosja od dawna planowała całkowite przejęcie Ukrainy – pytanie tylko, czy byłoby to powolne i “dobrowolne”, z pomocą kremlowskich marionetek, czy krwawe i zbrojne. Ukraińcy nie zgodzili się na pierwszą opcję, a następnie Kreml wykorzystał drugą.

W każdym razie nie pozwoliliby nam żyć w pokoju, mówić naszym językiem i ustanowić się jako niezależny, silny naród.

Musieliśmy więc stawić opór: w 2004, w 2013, w 2022 roku. I będziemy stawiać opór tak długo, jak będzie to konieczne. Nie chcemy tu żadnej Rosji i myślę, że po wielu miesiącach wojny dotarło to już nawet do najwyższych władz Kremla.

…Dziś w całej Ukrainie obchodzony jest Dzień Godności i Wolności. W agencjach rządowych, urzędach i instytucjach. Moje dzieci poszły do szkoły i przedszkola w odświętnych strojach. Być może, ze względu na swój młody wiek, nie rozumieją jeszcze w pełni znaczenia wydarzeń sprzed dziesięciu lat dla dalszego rozwoju i kształtowania się Ukrainy. Zwłaszcza najmłodszy, 5. letni Zachar. Jednak moi synowie wiedzą, że my, Ukraińcy, wyszliśmy protestować, aby chronić ich przyszłość.

Wiktoria Czyrwa
Na zdjęciu: Zachar

Facebook
Twitter
LinkedIn