Ukraina – spichlerz coraz bardziej pusty

Wybrany przez Ukrainę model rolnictwa zdominowany przez przedsiębiorstwa gospodarujące na setkach tysięcy hektarów przegrywa ze zmianami klimatu, a w Kijowie przestrzegają przed możliwymi brakami żywności w niegdysiejszym spichlerzu Europy.

Według szacunków ekspertów ONZ tegoroczne zbiory kultur ziarnowych na Ukrainie będą o 5 mln ton mniejsze niż w 2019 r. – główną przyczyną jest potężna susza. Bezśnieżna zima i brak wiosennych opadów sprawiły, że gleba stała się sucha jak pieprz.

Wysokie plony to już historia

Rekordowe plony – 75 mln ton ziarna – Ukraina osiągnęła w 2019 r. Prognozy na 2020 r. mówiły o 70 – 72 mln ton, ale spadły do 68 mln ton. To i tak mocno optymistyczne założenia, biorąc pod uwagę napływające z regionów informacje o spadku plonów nawet o 40 proc. w porównaniu z 2019 r.

Tegoroczna susza objęła połowę terytorium Ukrainy i zagraża przyszłorocznym zbiorom – pod znakiem zapytania są oziminy, które są zasiewane w wysuszonej glebie. Perspektywy siewów wiosennych, biorąc pod uwagę obawy, że powtórzy się tegoroczna, bezśnieżna zima, też nie są optymistyczne.

Ukraiński PKB jest szczególnie narażony na zmiany klimatu, bo w zdecydowanej części wyniki sektora rolnego zależą od kilku szczególnie „wodolubnych” monokultur – słonecznika i kukurydzy. Tę zależność doskonale pokazują wyniki Ukrstatu – wraz ze spadkiem plonów kultur ziarnowych runął cały sektor – w okresie od stycznia do sierpnia 2020 r. wyniki rolnictwa były aż o 9,8 proc. gorsze niż w analogicznym okresie 2019 r. Produkcja roślinna zmniejszyła się o 12,9 proc., zwierzęca jedynie o 2,2 proc.

Spadkom w rolnictwie towarzyszy wzrost importu towarów rolnych z UE – aż o 15,3 proc. rdr z 1,74 mld dolarów w okresie styczeń – sierpień 2019 r. do 2,01 mld w 2020 r. Liderem importu były produkty mleczarskie i jaja, których Ukraina sprowadziła aż o 112,5 proc. więcej niż rok temu.

Tymczasem sytuacja w rolnictwie odbija się na hrywnie, której kurs mocno się ostatnio osłabił, bo spadły wpływy walutowe. „Oczekujemy, że początek sprzedaży nowych zbiorów będzie mieć pozytywny wpływ na podaż waluty. To znaczy, hrywna może się wzmocnić” – komentował wiceprezes ukraińskiego banku centralnego NBU Jurij Heletij.

To jednak może być trudne, bo od początku roku marketingowego 2020/2021 (rok liczony od zbiorów do zbiorów, dla kultur ziarnistych standardowo na Ukrainie od 1 lipca do 30 czerwca) do końca września 2020 r. Ukraina wyeksportowała 11,7 mln ton ziarna z tegorocznych zbiorów, o 1,8 mln ton mniej niż w analogicznym okresie 2019 r. A to oznacza, że napływ waluty jest na razie zdecydowanie mniejszy niż przed rokiem.

W dodatku producenci rolni nie wywiązują się z już zawartych umów. Uczestnicy rynku ziarna w obecnym roku marketingowym zetknęli się ze znacznym wzrostem liczby przypadków niewykonania kontraktów na sprzedaż kultur ziarnowych i olejowych. „Sytuacja robi się groźna i może doprowadzić do zerwania międzynarodowych kontraktów, a w konsekwencji negatywnie wpłynie na reputację Ukrainy jak pewnego dostawcy ziarna i stanie się zagrożeniem dla kursowej oraz finansowej stabilności” – ocenia sytuację Ukraińskie Stowarzyszenie Ziarnowe (UZA) zrzeszające producentów i eksporterów ziarna.

Spichlerzowi grozi głód?

Nieco inaczej niż UZA patrzy na sytuację ukraiński deputowany Mykoła Kuczer z parlamentarnego komitetu do spraw polityki rolnej i gruntowej. „Na tle pandemii COVID-19 i kryzysu gospodarczego potrzeby Ukraińców dotyczące żywności są większe niż do tej pory. Równocześnie wzrósł eksport ziarna z zeszłorocznych zbiorów – od stycznia do kwietnia – o 5 proc. w porównaniu z 2019 r. Według nieoficjalnych danych w sierpniu 2020 r. z portów wywieziono za granicę o 7 proc. ziarna więcej niż w sierpniu 2019 r. Wydaje się, że ryzykujemy powtórzenie scenariusza z lat 2003 – 2004, kiedy z naszego kraju niekontrolowanie wywieziono całe ziarno, a potem trzeba je było importować dla potrzeb ludności, ale już znacznie drożej” – komentował deputowany.

Zdaniem Kuczera chcąc zapobiec takiemu scenariuszowi trzeba zbudować państwowy system zapasów. Jak wylicza, państwowe składy są w stanie zmagazynować 4,7 mln ton zboża. Jednak „zmagazynować” w warunkach ukraińskich nie oznacza „mieć”. W czerwcu 2020 r. doradca ministra spraw wewnętrznych Mychajło Apostoł ujawnił, że zniknęło 2700 wagonów zboża z „żelaznej rezerwy” Ukrainy o wartości 800 mln hrywien. Żartował, że „zboże po prostu zjadły bardzo żarłoczne myszy”. Od dostarczenia zboża do państwowych magazynów do momentu wykrycia, że są puste minęło siedem miesięcy. Jak wyliczono w tym czasie zaginione zboże mogłoby zjeść ponad ćwierć miliarda gryzoni.

Małe lepsze, lecz bez szans

Najnowsze dane Ukrstatu pokazują jak katastrofalny, z punktu widzenia wyników makroekonomicznych, jest obrany przez Ukrainę model rolnictwa zdominowany przez monokulturowe agroholdingi gospodarujące na milionach hektarów. Firmy branży rolnej – agroholdingi i wielkie gospodarstwa farmerskie – z powodu suszy zmniejszyły produkcję aż o 14,3 proc., podczas gdy rodzinne gospodarstwa rolne, prowadzące zdywersyfikowane uprawy, jedynie o 3,7 proc.

Tymczasem wszystko wskazuje na to, że ten niekorzystny model nie tylko zostanie utrwalony, ale wręcz pogłębiony po zaplanowanym na lipiec 2021 r. zniesieniu moratorium na obrót gruntami rolnymi. Na systemową budowę wielu drobnych gospodarstw rodzinnych nad Dnieprem nie ma co liczyć, bo politycy nie widzą w tym interesu, a zrujnowani finansowo tegoroczną suszą rolnicy z pewnością nie będą mieli pieniędzy na wykupienie gruntów rolnych, na których dziś gospodarują jako dzierżawcy.

Związek Rolny Ukrainy (ASU) szacuje, że z powodu suszy i wiosennych przymrozków straty sektora rolnego mogą sięgać nawet 118 mld hrywien, czyli ok. 5 mld dol. To dla Ukrainy kwota niebagatelna. Według danych ASU plony kukurydzy są w 2020 r. o 40 proc. niższe niż w 2019 r. Plony słonecznika to 400 – 500 kg z hektara, 4 – 5 razy mniej niż w 2019 r., kiedy ta uprawa i tak przyniosła straty.

„Ukraiński sektor rolny znajduje się w krytycznym stanie. System bankowy nie kredytuje rolników. Podobna sytuacja była w 2003 r. Jednak wtedy państwo przyszło na pomoc biorąc na siebie odsetki od kredytów zaciąganych na następny po nieurodzaju rok. W tym roku nawet krytycznie poszkodowane regiony: odeski, mikołajowski, chersoński, zaporoski mimo obietnic państwa nie otrzymały ani kopiejki pomocy. Wielokrotnie zwracaliśmy się do organów władzy, opracowano szereg projektów ustaw, ale państwo nie spieszy się z pomocą producentom rolnym. A biorąc pod uwagę krytyczną sytuację, wsparcie państwa potrzebne jest nie teraz, a na przedwczoraj” – opisywał sytuację farmerów szef ASU Giennadij Nowikow.

Sytuacja pozostawionych samym sobie farmerów jest tak zła, że Ukraińska Rada Rolna (WAR), zrzeszająca producentów rolnych z łącznym areałem 3,5 mln hektarów, rozpoczęła zbiórkę pieniędzy na zakup materiału siewnego dla zrujnowanych suszą farmerów z obwodu odeskiego. Jak ocenia WAR straty jej członków sięgają 6,5 mld hrywien.

Bezkonkurencyjne na rynku ziemi rolnej mogą być w tej sytuacji ukraińskie agroholdingi, jeśli oczywiście uda się przekonać akcjonariuszy, że warto inwestować w biznes, który przynosi coraz gorsze rezultaty finansowe i bez perspektyw na zmianę, bo brak wody to sprawa nie jednego sezonu, a kwestia długoterminowa.

Tetiana Tymoczko z Ukraińskiej Ligi Ekologicznej ocenia, że polityka wodna Ukrainy jest nieefektywna. Zwraca uwagę, że oprócz samego klimatu problemem jest niedbały stosunek do zasobów wodnych i drenowanie, w dosłownym tego słowa znaczeniu, ukraińskich gruntów przez producentów kultur eksportowych.

„Polityka wodna na Ukrainie jest nieefektywna, antyekologiczna i doprowadzi nasz kraj do absolutnego deficytu słodkiej wody. Niszczymy podstawowy zasób niezbędny do życia. Kwestia polityki wodnej to kwestia bezpieczeństwa narodowego, bo dotyczy każdego człowieka na Ukrainie” – powiedziała Tymoczko.

Michał Kozak

Dziennikarz ekonomiczny, korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie.

Tekst opublikowano 12 października 2020.

Facebook
Twitter
LinkedIn