Biden zwiastun zwycięstwa

21 lutego 2023. Światowa społeczność nazywa niezapowiedzianą wizytę prezydenta Josepha Bidena do Kijowa historyczną. Odebrano ją jako dodatkowy symbol poparcia dla Ukrainy i jej demokracji oraz wyraźny sygnał, że Stany Zjednoczone dążą do dalszego wspierania Ukrainy.

Symboliczny jest również fakt, że prezydent USA odbył swoją wizytę w dziewiątą rocznicę masowej egzekucji uczestników Rewolucji Godności. Odniósł wizytę nie do pierwszej rocznicy rosyjskiej agresji, ale do dnia powrotu Ukrainy do demokratycznego, cywilizowanego świata.

Joe Biden zaczął swoje wizyty w Kijowie od Złotego Klasztoru św. Michała, który stał się schronieniem dla protestujących w 2014 roku. W momencie, gdy amerykański prezydent znajdował się pod murem pamięci poległych za Ukrainę, zawyła syrena informująca o możliwości uderzenia rakietowego. Ale na twarzy gościa nie drgnął ani jeden mięsień, co po raz kolejny dowiodło jego odwagi.

To najwyższy przejaw odwagi i męstwa jechać do kraju, który wytrzymuje pełnowymiarową wojnę z rosyjskimi okupantami. Zwłaszcza przyjazd do kraju w stanie wojny, gdzie nie stacjonuje wojsko amerykańskie i nie kontroluje infrastruktury krytycznej.

Składając wizytę w Kijowie, Biden wysłał kilka sygnałów. Ukrainie ta wizyta pokazała, że ​​Stany Zjednoczone postrzegają Ukrainę jako jednego z głównych partnerów wojskowych i politycznych w przestrzeni poradzieckiej. Pojawiły się nowe deklaracje dotyczące rozszerzenia pomocy makroekonomicznej i wojskowo-technicznej. <ówiono o ofensywnych rodzajach broni.

Rosji, czyli państwu terrorystycznemu pokazano, że powtórka wydarzeń z lutego 2022 roku nie jest możliwa. Wszystkie próby przesunięcia Ukrainy w orbitę rosyjskich wpływów są skazane na niepowodzenie. Lepiej wycofać się teraz, zanim agresor poniesie druzgocącą klęskę.

Trzeci sygnał skierowany jest do krajów europejskich. Konieczne jest dalsze zwiększanie pomocy zarówno makrofinansowej, jak i wojskowo-technicznej dla Ukrainy.

Ameryka zapewni Ukrainie kolejny, poważny pakiet pomocy wojskowej o wartości 500 mln dolarów. Według amerykańskiego przywódcy w pakiecie znajdzie się więcej amunicji do wysoce mobilnych artyleryjskich systemów rakietowych. Zdaniem byłego szefa MSZ Wołodymyra Ogryzko fakt, że Ukraina otrzyma niezbędne uzbrojenie, w tym rakiety o zasięgu do 300 km, może znacząco zmienić sytuację na froncie.

„Wkrótce będziemy mieć te rakiety, a to bardzo poważnie zmieni sytuację na polu walki. Bo jeśli dotrą do mostu krymskiego lub do najodleglejszych zakątków okupowanego Donbasu, to sytuacja na froncie zmieni się diametralnie i bardzo szybko” – przekonuje dyplomata.

Były doradca ministra spraw zagranicznych Wiktor Andrusiw mówi też, że USA nie rozważają innego scenariusza niż zwycięstwo Ukrainy i są gotowe przybliżyć to zwycięstwo.

„Zachód postanowił zakończyć tę wojnę zwycięstwem Ukrainy. Czyli wizyta Bidena oznacza, że ​​nie będzie żadnych koreańskich scenariuszy, żadnych pomocniczych negocjacji z Rosją, niczego poza naszym zwycięstwem. Dlatego jest to wielki sygnał dla nas i dla całego świata. Jestem pewien, że po tym kroku będzie jeszcze wiele ważniejszych. Ten rok na pewno zakończy się naszym zwycięstwem, potwierdza to wizyta prezydenta USA” – powiedział.

Tezę tę potwierdził dziennikarz Witalij Portnikow, który napisał, że wizytę prezydenta USA można odczytać jako jasne przesłanie głowy państwa i jego otoczenia, że „Rosja przegrywa”. „Gdyby były jakiekolwiek wątpliwości, amerykański prezydent nie pojawiłby się w stolicy Ukrainy” – przekonuje ekspert.

Analityk polityczny Wiktor Nebożenko przypomniał, że żaden amerykański prezydent nigdy nie przybył do Europy, aby wesprzeć swoich sojuszników podczas wojny. Jego zdaniem Biden wyprzedził zarówno Rosję, jak i Chiny, które przed Zachodem próbowały rozgrywać grę „złego i dobrego policjanta”.

Teraz jeden z nich – Putin lub Xi Jinping – będzie musiał zmienić swoją grę: Rosja – zmniejszyć stopień swojej agresji, a Chiny będą musiały zrezygnować z inicjatyw „pokojowych”.

Ukraińscy politycy mówią o jeszcze jednym uderzeniu w kremlowskiego karła. Przez dwa lub trzy tygodnie Rosja mówiła nam, co Putin powie w rocznicę inwazji, a potem nagle pojawił się Biden i zakłócił tę „agendę”. Niewykluczone, że po wizycie Bidena Putin musiał pilnie zmienić treść swojego przemówienia do zgromadzenia federalnego. Nawet w Rosji uznano ją za powolną i nieprzekonującą – rok po rozpoczęciu „specjalnej operacji wojskowej” rosyjski dyktator nie powiedział nic nowego.

Wiktoria Czyrwa

Facebook
Twitter
LinkedIn