12 kwietnia 2023. Wojna na pełną skalę wprowadziła korekty na wtórnym rynku metali. Utrata dwóch potężnych gigantów stalowych – Huty Żelaza i Stali im. Iljicza i Azowstalu, spowodowała znaczną nadwyżkę złomu w Ukrainie. Obecnie nie ma możliwości przerobu ponad 90 tys. ton złomu miesięcznie. Cło w wysokości 180 Euro za tonę uniemożliwia nam eksport złomu do UE. Czy zatem Ukraina potrzebuje zrównoważonego i efektywnego rynku złomu?
Według rejestru Ministerstwa Przemysłów Strategicznych Ukrainy, pod koniec ubiegłego roku w Ukrainie oficjalnie zarejestrowanych było około 1050 firm o różnych formach własności, specjalizujących się w działalności złomowej. Około 20 proc. tych firm i ich środków trwałych znajduje się na terenach czasowo okupowanych lub w strefach aktywnych działań wojennych, w związku z czym nie może prowadzić aktywnej działalności. Kolejne 50 proc. firm z rejestru zawiesiło działalność ze względu na problemy ekonomiczne lub społeczne.
W czasie 11 miesięcy 2022 roku do firm produkujących stal dostarczono około 841,9 tys. ton złomu, wobec 3 055,9 tys. ton w analogicznym okresie roku poprzedniego. Firmy działają w ograniczonym zakresie, popyt na taki złom jest minimalny.
Ograniczony popyt i zużycie ze strony firm hutniczych i odlewniczych nie jest jedynym problemem ukraińskiego rynku złomu. Eksperci wskazują również na brak alternatywnych dróg zagospodarowania- innymi słowy: możliwości eksportowych.
W przededniu wojny (w styczniu-lutym 2022 roku) cło eksportowe w wysokości 180 Euro za tonę, w strukturze cenowej nabywców złomu stanowiło ponad 50-60 proc. jego wartości rynkowej, co czyniło dalszy eksport dość problematycznym. Skorzystali na tym krajowi producenci – duże huty stały się monopolistami na rynku, w porę wykorzystując sztucznie stworzone warunki. Zbieracze złomu nie mieli wyboru – musieli sprzedawać surowce hutom za bezcen, na granicy opłacalności branży.
Jedynym możliwym rynkiem zbytu dla zbieraczy złomu była UE, w szczególności Polska i Słowacja. Ale nawet na tej drodze ukraińscy przedsiębiorcy napotkali przeszkodę. Państwowa Służba Celna Ukrainy (SCSU) wprowadziła certyfikat eksportowy, który zdaniem ekspertów przewiduje dość luźną interpretację pojęcia „pochodzenie złomu” oraz nierealistyczne wymagania dotyczące dokumentów przy przeprowadzaniu transakcji złomowych.
Obecnie eksport złomu do UE nie przekracza 5-10 tys. ton miesięcznie. Oznacza to, że możliwości eksportu to zaledwie od 6 do 11 procent potencjału.
Dlaczego istnieje tak wąski korytarz dla ukraińskiego złomu, który może trafić za granicę? Analitycy podają statystyki porównawcze: w UE cło eksportowe na złom wynosi 3 euro za tonę. Cło eksportowe w Ukrainie wynosi 180 euro za ten sam wolumen.
Jest jednak jeszcze inna opinia. Oleksandr Kalenkov, prezes Ukrmetallurgprom, uważa, że biorąc pod uwagę tempo wzrostu eksportu, pod koniec roku możemy zobaczyć liczbę 250, a nawet 300-400 tys. ton eksportu, co jest nie do przyjęcia dla rynku, który ledwo może zebrać około 1 mln ton złomu rocznie.
„Ukraina nic nie zarabia na eksporcie złomu. Przecież surowce są eksportowane przez Unię Europejską, gdzie obowiązuje preferencyjne cło eksportowe w wysokości 3 euro, a stamtąd są przekierowywane do prawdziwych klientów. Eksport surowców bezpośrednio do klientów kosztowałby 180 Euro cła eksportowego, a budżet Ukrainy stracił już 350 mln UAH. Nic dziwnego, że Państwowe Biuro Śledcze już zainteresowało się schematami eksportowymi: wszczęli śledztwo” – powiedział Kalenkow.
Zdaniem Kalenkowa, Ukraina musi wprowadzić moratorium na eksport złomu.
Po ponad roku wojny na Ukrainie pojawił się jeszcze jeden problem: co zrobić ze stosami żelastwa, które pozostały na polu walki? Niektórzy dziennikarze twierdzą, że recykling sprzętu wojskowego jest bardzo opłacalny. Ukraińskie Stowarzyszenie Recyklingu Metali szczegółowo bada tę kwestię, apeluje do władz i struktur, które powinny wyjaśnić sytuację, ale na razie nie uzyskało żadnych odpowiedzi.
Wołodymyr Bublej, prezes Stowarzyszenia, przytacza kilka powodów, dla których Ukraina nie będzie mogła zarabiać na przetapianiu złomu pozostałego po wojnie. Koszt złomu uzyskanego w wyniku utylizacji sprzętu wojskowego jest bardzo wysoki. Należy również pamiętać, że zniszczony/uszkodzony sprzęt wojskowy i złom uzyskany w wyniku jego utylizacji to zasadniczo różne kategorie materiałów.
Aby czołg lub pojazd opancerzony stał się rynkowym złomem, konieczny jest szereg skomplikowanych operacji technologicznych: wykrycie, kontrola bezpieczeństwa, sanacja, przekazanie na miejsce składowania, kontrola przez jednostki remontowe i odtworzeniowe Sił Zbrojnych, zabezpieczenie, sortowanie itp. W niektórych przypadkach całkowity koszt takiego przygotowania może znacznie przekroczyć koszt złomu powstałego w procesie recyklingu. Stowarzyszenie ma nadzieję, że rząd wkrótce zajmie się problemem recyklingu, nie czekając na zakończenie wojny.
Istnieje pilna potrzeba opracowania rządowego programu przywrócenia działalności gospodarczej na rynku złomu. Powinien on obejmować kilka punktów. Przede wszystkim przywrócić państwowy system bilansowania produkcji i zużycia złomu oraz stworzyć warunki do budowy nowych mini odlewni metalurgicznych. Eksperci podkreślają konieczność zmiany lub dostosowania przepisów regulujących działalność złomową. Obecne ograniczenia prawne nie tylko nie przyczyniają się do rozwoju rynku, ale wręcz spychają go do całkowitego zastoju.