18 lutego 2025. Były prezydent Petro Poroszenko, na którego Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy nałożyła personalne sankcje, udzielił obszernego wywiadu „Ukraińskiej Prawdzie”. W rozmowie nie tylko ostro skrytykował rząd, ale także wspomniał o nieznanych wcześniej faktach. Na przykład o „pakcie o nieagresji” z Wołodymyrem Zełenskim, który najwyraźniej został naruszony, a także o propozycjach Biura Prezydenta w zamian na brak sankcji. Opowiedział też o swoich ambicjach dotyczących przyszłych wyborów.
Zdaniem P. Poroszenki prezydent Zełenski przekształcił sankcje w absurdalną technologię, podając jako przykład sankcje wobec Medwedczuka, które nakładane są już po raz trzeci. Mimo, że w latach 2021–2023 był on już objęty restrykcjami i stracił obywatelstwo Ukrainy, w najnowszym wykazie RBNO ponownie figuruje jako „obywatel Ukrainy”.
„Nie obchodzi ich Medwedczuk, nie obchodzi ich Kołomojski, nie obchodzi ich Boholiubow. Boholiubowa tutaj nie ma, Kołomojski siedzi w więzieniu, Medwedczuka sami wydali i już wcześniej nałożono na niego sankcje. Głównym celem jest stworzenie wrażenia, że wszystkie te nazwiska są w jednej grupie” — uważa Poroszenko.
Poroszenko uważa, że Zełenski obsesyjnie dążył do wprowadzenia sankcji i właśnie w tym celu zainicjował ustawę o oligarchach, która miała dać mu prawo do nakładania sankcji, w tym także na Poroszenkę. Jedynie zdecydowana reakcja Komisji Weneckiej, która uznała ten projekt za niedopuszczalny, powstrzymała go wówczas przed jego wdrożeniem.
„Dzisiaj zdecydowali się pójść inną drogą. I nie ma tu nic poza walką polityczną. Zełenski przekroczył swoje uprawnienia, utrudnia działalność polityczną i poselską. I na 100 proc. będzie musiał za to odpowiedzieć” — powiedział były prezydent.
Według Poroszenki, nie jest tajemnicą, że Zełenski wykazuje wobec niego „bardzo emocjonalną nienawiść”. Jeśli chodzi o wpływ sankcji na niego osobiście, były prezydent twierdzi: „Poroszenko to przetrwa. Choć oczywiście są pewne rzeczy, które powodują niedogodności. Na przykład nie mogę kupić kawy na stacji benzynowej, bo moje karty są zablokowane, konta zamrożone, a aktywa zajęte. Ale to nie jest najważniejsze – kluczowe jest to, jaką szkodę wyrządza to Ukrainie” — uważa Poroszenko.
Jego zdaniem mógłby uniknąć sankcji, gdyby zgodził się na współpracę z Biurem Prezydenta. Wymagałoby to wycofania kilku żądań oraz poparcia budowy elektrowni jądrowej w Chmielnickim.
„Atak na mnie wynikał z tego, że konsekwentnie domagaliśmy się sankcji wobec Portnowa (byłego zastępcy szefa Administracji Prezydenta Janukowycza – red.), żądaliśmy i nadal żądamy odebrania mandatów posłom partii OPZŻ, domagamy się również zatrzymania tranzytu rosyjskiej ropy przez terytorium Ukrainy. Co więcej, zaproponowano mi, że jeśli frakcja zagłosuje za ustawą o elektrowni jądrowej w Chmielnickim, to nie będę miał problemów z sankcjami” — ujawnił Poroszenko.
Nie podał konkretnych nazwisk osób, które złożyły mu tę propozycję, ale zaznaczył, że byli to ludzie z BiuraPrezydenta. Odrzucił tę ofertę.
Według Petra Poroszenki przez cały okres swej prezydentury Wołodymyr Zełenski kontaktował się z nim tylko trzy razy. Po raz pierwszy – podczas inauguracji, po raz drugi – gdy Zełenski prosił go o poparcie tzw. „antykołomojskiego” prawa. Poroszenko odpowiedział wówczas, że nie trzeba go do tego przekonywać, ponieważ i tak zagłosuje „za”.
Trzeci kontakt miał miejsce 24 lutego 2022 roku.
„O 7 rano zadzwoniliśmy do siebie. Po raz pierwszy odebrał telefon, choć wcześniej nigdy tego nie robił. Rozmowa była bardzo krótka, bez żadnych emocji. Powtórzę jeszcze raz dla pewności. Powiedziałem: <<Pozycja pierwsza: nie jestem już liderem opozycji. To nie pan tak powiedział, to ja to powiedziałem. Pozycja druga: od tej chwili nie jest pan moim oponentem. To nie pan tak powiedział, to ja to panu powiedziałem.
Mamy wspólnego wroga: dla mnie to nie Zełenski, a dla pana – nie Poroszenko. Naszym wspólnym wrogiem jest Putin” — opowiedział Poroszenko.
Wołodymyr Zełenski podziękował mu za te słowa i zapytał, czy ma jakieś konkretne prośby. Na co Petro Poroszenko odpowiedział, że potrzeba 8 tysięcy karabinów, ponieważ w tamtym momencie przed jego biurem stały tysiące ludzi, którzy przyszli bronić Kijowa. Według Poroszenki Zełenski zadzwonił do nieżyjącego już ministra spraw wewnętrznych Denysa Monastyrskiego i po pewnym czasie obrona stolicy otrzymała broń.
Zdaniem Poroszenki w Ukrainie rozpoczęła się kampania wyborcza, o czym świadczy wznowienie pracy Centralnej Komisji Wyborczej, która przez ponad dwa lata była nieaktywna. Ponadto, według byłego prezydenta, Ministerstwo Jedności Narodowej otrzymało polecenie utworzenia rejestru wyborców zagranicznych (pod pretekstem pomocy obywatelom Ukrainy za granicą), a państwowa drukarnia „Ukraina” dostała zlecenie na oszacowanie kosztów druku kart do głosowania.
„Niektóre siły polityczne – a właściwie nie «niektóre», tylko konkretnie Sługa Ludu– prowadzą działania związane z dystrybucją materiałów, ulotek, gazet do własnej kampanii (wyborczej-red.). Europejska Solidarność tego nie robi i nie zamierza robić” — powiedział Poroszenko.
Jednocześnie zaznaczył, że jeśli miałby się gdzieś ubiegać o stanowisko, to jedynie o mandat deputowanego do Parlamentu Europejskiego z ramienia Ukrainy – pod warunkiem, że kraj zostanie członkiem UE.
„Prezydentura to kryzys kariery. Byłem już wszystkim i wyżej na pewno nie zajdę. Dlatego nie mam żadnej ambicji, by za wszelką cenę walczyć o jakiekolwiek stanowisko” – zapewnił Poroszenko.
Odpowiadając na pytanie, czy nie obawia się, że podzieli los Ihora Kołomojskiego i trafi do więzienia, były prezydent stwierdził:
„To nieprzyjemne. Na pewno nie dodaje optymizmu. Ale od lat próbowano mnie zamknąć z powodów politycznych… Ręce za krótkie”.
Wiktoria Czyrwa
Photo source: Wikimedia Commons