Ukrzaliznycia walczy ze stratami i spekulantami

21 listopada 2023. Rząd zatwierdził plan finansowy Ukrzaliznyci (UZ). Określa przychody w wysokości 103,2 mld UAH, w tym dochód netto ze sprzedaży produktów (towarów, robót, usług) w wysokości 98,6 mld UAH. Straty szacowane są na 12,6 mld UAH.

Całkowite wydatki spółki w 2024 r. planowane są na 115,8 mld UAH, w tym 13% wzrost kosztów sprzedanych towarów, głównie ze względu na konieczność podniesienia wynagrodzeń i taryf za energię elektryczną.

Oczekuje się również, że w przyszłym roku Ukrzaliznyci wyda 38 mld UAH. Środki te zostaną wykorzystane w szczególności na odbudowę infrastruktury zniszczonej przez wroga i budowę przejść granicznych z krajami UE, twierdzi zarząd spółki.

Dyrektor generalny UZ Jewhen Liaszczenko zauważył, że plan finansowy na 2024 r. nie przewiduje środków z budżetu państwa, których lwia część jest wykorzystywana do finansowania zdolności obronnych kraju. Operator planuje utrzymać własną infrastrukturę, zwiększyć wynagrodzenia pracowników kolei i inwestować w rozwój firmy kosztem środków własnych i środków pozyskanych od międzynarodowych instytucji finansowych.

Ogólnie rzecz biorąc, w ciągu ostatniego roku, pomimo wojny, Ukrzaliznycia zdołała wydostać się z finansowego dołka w wysokości 11 mld UAH. W pierwszej połowie roku monopolista osiągnął zysk w wysokości 4,8 mld UAH.

„Ukrzaliznycia zakończy 2023 rok jako dochodowa firma”- zapewnia Lyaszczenko.

To niemal paradoks, ale po raz pierwszy od wielu lat ruch pasażerski zwiększa rentowność firmy. Oczywiste jest, że główna część zysków pochodzi z przewozów międzynarodowych. Dlatego firma kalkuluje efektywność nowych tras i koszty ich utrzymania.

Największy ruch obserwuje się na kierunku polskim. Same pociągi do Polski przyniosły Ukrzaliznycii 800 mln UAH zysku w 2023 roku. Są jednak problemy. Jednym z nich są odsprzedawcy biletów pasażerskich, więc UZ i Ministerstwo Transformacji Cyfrowej połączyły siły, aby z nimi walczyć. Od niedawna bilety na pociągi międzynarodowe można kupić w aplikacji Diia.Pidpys. Wszystko, czego potrzeba, to weryfikacja. Nowa funkcja w Diia pozwoli śledzić potencjalnych resellerów i blokować ich konta po weryfikacji. Konto zostanie odpowiednio oznaczone, a użytkownik nie będzie mógł kupić biletów na popularne pociągi i zwrócić ich online, nawet jeśli odinstaluje aplikację i spróbuje przejść weryfikację za pośrednictwem innego urządzenia.

Przede wszystkim mówimy o najpopularniejszym bezpośrednim pociągu w Ukrainie, Kijów-Warszawa-Kijów. Został on już nazwany pociągiem-widmo. Powodem jest to, że zakup biletów na niego jest prawie niemożliwy z powodu nieuczciwych sprzedawców.

Oleg Vasiliev, ekspert ds. transportu kolejowego i autor bloga „Żelazne magistrale” widzi problem nie tylko w ograniczonej liczbie wagonów europejskich rozmiarów. Warszawski pociąg składa się z pięciu wagonów, z których każdy może pomieścić 30 pasażerów. Łączna liczba miejsc wynosi 150. Każdego dnia pociągiem chce podróżować około 1000 osób. To oczywiście za mało w obliczu ogromnego popytu.

„Niedobór biletów prowadzi do nadużyć” – podsumowują analitycy, wskazując na konieczność walki z resellerami. Według szacunków Forbesa, resellerzy mogą zarobić od 388 000 do 510 000 UAH na jednym pociągu. „Marża” za każdy bilet wynosi prawie 3000 UAH. Doświadczeni sprzedawcy oferują zakup biletów na platformie OLX, w kanałach telegramów, na Facebooku i Instagramie.

Pod koniec tego lata Ukrzaliznycia osiągnęła porozumienie z OLX w sprawie ograniczenia sprzedaży biletów kolejowych na tej platformie. W tym celu OLX opracował specjalny algorytm, który nie pozwala na publikowanie takich ogłoszeń. Pomogło to znacznie zmniejszyć liczbę biletów sprzedawanych przez zaradnych sprzedawców. Obecnie, według analiz ekspertów, sprzedaż pośrednia stanowi 20-30 procent. Wciąż jednak istnieje szereg innych kanałów, które trudniej ograniczyć.

Przewoźnik zidentyfikował cztery najczęstsze schematy wykorzystywane przez resellerów. Załóżmy, że oszust kupuje bilet zaraz po ogłoszeniu sprzedaży. Wystawia bilet na swoje lub fikcyjne nazwisko i w takiej formie sprzedaje go pasażerowi.  W takim przypadku konduktorzy nie wpuszczą takiej osoby do przedziału, ponieważ nazwisko na bilecie nie zgadza się z paszportowym. Jednocześnie przestępcy obiecują pasażerom, że nie będą mieli żadnych problemów. Gdy jednak osoba zostaje z walizkami na peronie i próbuje skontaktować się ze „sprzedawcą”, ten nie odbiera telefonu.

Schemat numer dwa jest nieco bardziej „cywilizowany”. Handlarz kupuje bilet z wyprzedzeniem, wystawia go na swoje lub fikcyjne nazwisko. Po otrzymaniu zamówienia używa edytora graficznego, aby zmienić imię i nazwisko na bilecie na prawdziwe imię i nazwisko potencjalnego pasażera. Eksperci twierdzą, że takie bilety są trudne do odróżnienia od prawdziwych. Pracownicy UZ mogliby sprawdzić listę pasażerów, gdyby chcieli, ale niechętnie to robią.

Oszuści wymyślili inny schemat. Pierwszego dnia otwarcia sprzedaży próbują zaatakować system UZ za pomocą botów i wykorzystują skrypty, aby kupić bilety szybciej niż inni. Chociaż takie konta są stale blokowane, oszuści wymyślają nowe algorytmy. Jeśli oszust ma już klienta, wystawia bilet na jego nazwisko. Jeśli nie, to po otrzymaniu zamówienia przekazuje bilet pobrany wcześniej na dowolne nazwisko i natychmiast wykupuje go na właściwe nazwisko.

Ukrzaliznycia zapewnia, że walczy z takimi spekulantami, blokując ich konta. Eksperci wyjaśniają jednak, że następnie rejestrują się oni ponownie i kontynuują działalność.

Teraz to Diia musi ratować sytuację. Jednak, aby wyciągnąć wnioski na temat skuteczności nowego systemu, musimy poczekać co najmniej miesiąc– mówi Serhiy Vovk, dyrektor Centrum Strategii Transportowych. „Jeśli istnieje analogia do BankID, nie wiem, jak będzie można ominąć system po tym czasie” – dodaje. Jednak według użytkowników mediów społecznościowych dealerzy mogą „przekwalifikować się” jeszcze szybciej. Cyfryzacja nie ominęła tych, którzy chcą zarobić na odsprzedaży biletów kolejowych.

Wiktoria Czyrwa
Image by Peter van de Ven from Pixabay

Facebook
Twitter
LinkedIn