28 lutego 2025. Rząd i Rada Najwyższa poważnie zajęły się rynkiem farmaceutycznym – podjęto kilka decyzji, które wprowadzają ograniczenia. Jak zareagował na to rynek i czy można uznać to za zwycięstwo ukraińskich konsumentów?
Zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia od 2022 roku ukraińskie leki podrożały od 25 do 131 procent. Jeśli wyodrębnić preparaty najczęściej kupowane przez Ukraińców, to ich ceny wzrosły od 70 do 110 procent. Ponadto minister zdrowia Wiktor Laszko zwrócił uwagę na wysokie opłaty marketingowe, które apteki otrzymują za sprzedaż konkretnych leków.
„Prowadzi to do sytuacji, w której Ukraińcy często kupują droższy preparat, mimo że na rynku dostępny jest tańszy odpowiednik z tą samą substancją czynną, jednak apteka nie jest zainteresowana jego sprzedażą” – zaznaczył minister.
Na ukraińskim rynku farmaceutycznym dominuje pięć dużych sieci aptek, które kontrolują 65 proc. sprzedaży pod względem wartości oraz posiadają 40 proc. punktów handlowych. Ich dynamiczny rozwój rozpoczął się po 2022 roku w wyniku fuzji i przejęć mniejszych aptek. Eksperci zauważają, że ci gracze uzyskali znaczący wpływ na rynek, co pozwala im dyktować warunki współpracy producentom.
W sprawę zaangażował się prezydent Wołodymyr Zełenski, który stwierdził, że „ceny leków w aptekach są nieadekwatne”. Zapowiedział, że sprawą zajmie się Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.
12 lutego RBNO podjęła decyzję, na mocy której ceny 100 najważniejszych leków zostaną obniżone o 30 proc. od 1 marca 2025 roku. Tym samym postanowieniem ograniczono maksymalne marże handlowe dla aptek – do 35 proc. dla leków dostępnych bez recepty oraz wprowadzono regresywną skalę marż dla leków na receptę.
Wśród innych nowości znalazło się utworzenie krajowego katalogu cen leków, który stanie się narzędziem kontroli państwowej. Dystrybutorom zabroniono podnosić hurtowe ceny o więcej niż 8 proc., a aptekom – o więcej niż 35procent. Ponadto od 1 marca aptekom zabroniono pobierania opłat marketingowych od producentów za sprzedaż leków – zarówno tych na receptę, jak i bez recepty. Według ekspertów takie opłaty mogły stanowić nawet 25 proc. ceny opakowania.
Dziś pojawiła się informacja, że Ministerstwo Zdrowia osiągnęło porozumienie z producentami farmaceutycznymi w sprawie obniżenia cen ponad 100 leków od marca. Nie chodzi o pierwotną listę stu najpopularniejszych leków, których ceny spadną o 30 proc., lecz o inne preparaty. W ich przypadku przewidziano obniżkę cen od 10 do 50 proc. w marcu i kwietniu. Na liście znalazły się środki przeciwbólowe, sorbenty, immunoglobuliny, antybiotyki, anestetyki, leki przeciwpadaczkowe, środki przeciwgorączkowe, leki przeciwkaszlowe, preparaty do regulacji ciśnienia krwi, a także witaminy i mikroelementy.
W ramach strategii państwowej dotyczącej regulacji rynku farmaceutycznego uchwalono również projekt ustawy nr 11493, który na poziomie legislacyjnym wprowadza określone mechanizmy regulacji rynku farmaceutycznego. Główne postanowienia ustawy obejmują:
- ograniczenie wolumenu sprzedaży leków przez producentów i importerów (do maksymalnie 20 proc. ich czystego dochodu z poprzedniego roku);
- wprowadzenie referencyjnego systemu cenowego (ceny w Ukrainie nie mogą przekraczać średnich wartości w krajach Europy Wschodniej);
- utworzenie krajowego katalogu cen, który stanie się obowiązkowy dla wszystkich uczestników rynku.
Przedstawiciele sektora farmaceutycznego wyrażają obawy, że regulacje mogą doprowadzić do kryzysu w branży i spowodować niedobory kluczowych leków. Według nich sztuczne obniżenie cen leków nie uwzględnia inflacji ani kosztów importowanych surowców.
Główne zarzuty biznesu koncentrują się na trzech kwestiach: zakazie ustalania przez dystrybutorów marży powyżej 8 proc. od ceny hurtowej oraz przez apteki powyżej 35 proc., ograniczeniu sprzedaży leków przez producentów i importerów do 20 proc. ich dochodu z poprzedniego roku, co może wpłynąć na dostępność leków. Dodatkowo rynek krytykuje utworzenie krajowego katalogu cen, który ogranicza maksymalne ceny leków na podstawie średnich wartości w krajach Europy Wschodniej, ponieważ nie uwzględnia różnic w systemach podatkowych, dotacjach na leki, kosztach logistyki ani regulacjach prawnych tych krajów.
Istnieje ryzyko, że firmy farmaceutyczne po prostu przestaną dostarczać w Ukrainę te leki, bo stanie się to nierentowne. Jeśli w innych krajach ceny są wyższe, producenci będą woleli sprzedawać tam, zamiast ograniczać swoje zyski na ukraińskim rynku. W konsekwencji, jeśli część leków przestanie być oficjalnie dostarczana w Ukrainę z powodu niekorzystnych cen, może to prowadzić do wzrostu przemytu i nielegalnej sprzedaży, co stanowi zagrożenie dla jakości leków i bezpieczeństwa pacjentów.
Eksperci i organizacje pacjentów proponują własne rozwiązania problemu wysokich cen leków. Uważają, że lepszym wyjściem byłoby rozszerzenie państwowych programów zapewniających dostęp do leków. Obecnie Ukraińcy płacą z własnej kieszeni za 88 proc. leków, podczas gdy jedynie 12 proc. kosztów pokrywa państwo. Dodatkowo organizacje pacjentów sugerują wprowadzenie importu równoległego, co umożliwiłoby zakup leków za granicą po niższych cenach. Na przykład w Hiszpanii niektóre leki kosztują 3-4 razy mniej niż w Ukrainie.
Obecnie ustawa oczekuje na decyzję prezydenta Zełenskiego. Producenci i dystrybutorzy leków apelują do niego o zawetowanie dokumentu.