27 lutego 2025. Podczas gdy w Ukrainie aktywnie dyskutuje się umowę ze Stanami Zjednoczonymi dotyczącą surowców mineralnych, w Unii Europejskiej przypomniano, że to właśnie Unia jako pierwsza dostrzegła potencjał ukraińskich zasobów.
Prezydent Wołodymyr Zełenski udaje się do Waszyngtonu, gdzie prawdopodobnie w piątek zostanie podpisana zaktualizowana umowa o surowcach mineralnych ze Stanami Zjednoczonymi. Dziennikarze zapoznali się z treścią dokumentu. Mówi on, że Ukraina i USA utworzą Fundusz Odbudowy, który będzie wspólnie posiadany i zarządzany przez oba państwa. Ukraińskie surowce mineralne pozostaną własnością Ukrainy i nie zostaną przekazane zagranicznym podmiotom. Połowa dochodów z wykorzystania ukraińskich zasobów naturalnych trafi do Funduszu.
Umowa przewiduje również, że USA zainwestują w Fundusz środki finansowe, papiery wartościowe i inne aktywa niezbędne do odbudowy Ukrainy, a uzyskane środki będą przeznaczone wyłącznie na odbudowę kraju, zapewniając przyszłość kolejnym pokoleniom Ukraińców.
Sam Zełenski stwierdził, że umowa z USA jest „dobra”, a najważniejsze, że zgodnie z dokumentem Ukraina nie jest już dłużnikiem.
„Najważniejsze dla mnie było to, że nie jesteśmy dłużnikami, mimo że tak to przedstawiają media. W umowie nie ma ani 500 mld USD długu, ani 350 mld, ani 150 mld. To byłoby niesprawiedliwe wobec nas. Jeśli mówimy o funduszu, to również jest to rozwiązane w tej ramowej umowie, więc uważam, że tam jesteśmy partnerami” – zaznaczył prezydent.
Tymczasem w UE przypomniano, że to Unia jako pierwsza dostrzegła korzyści i perspektywy współpracy z Ukrainą w zakresie surowców mineralnych. Portal Politico opublikował artykuł, w którym stwierdzono, że UE zaproponowała Ukrainie własną „korzystną” umowę dotyczącą surowców. Portal cytuje europejskiego komisarza ds. strategii przemysłowej Stephane Sejourne, który podczas wizyty w Kijowie podkreślił, że Ukraina może dostarczyć 21 z 30 krytycznych surowców potrzebnych Europie i zrobić to w formacie równoprawnego partnerstwa. Jednocześnie wykorzystał kontrast ze Stanami Zjednoczonymi, podkreślając, że „Europa nigdy nie będzie nalegać na umowę, która nie jest wzajemnie korzystna”.
Jednak później UE zaprzeczyła istnieniu nowej umowy, która rzekomo powstała jako „kontrargument” dla amerykańskiej propozycji. W rzeczywistości współpraca między UE a Ukrainą w zakresie surowców trwa od 2021 roku i nie jest nową inicjatywą. Jak zauważył rzecznik Komisji Europejskiej Thomas Renier, nie było żadnych nowych propozycji ze strony UE dotyczących surowców krytycznych – od kilku lat obowiązuje memorandum o porozumieniu formalizujące tę współpracę.
UE postrzega tę współpracę nie jako samą dostawę surowców, ale także jako możliwość tworzenia lokalnej wartości dodanej i poszerzania perspektyw gospodarczych dla krajów partnerskich. Podkreślił również, że mowa o współpracy z Ukrainą, a nie o konkurencji ze Stanami Zjednoczonymi.
Z kolei francuscy urzędnicy zauważyli, że negocjacje dotyczące surowców prowadzone są z Ukrainą co najmniej od października ubiegłego roku. Według ministra obrony Francji Sebastiena Lecornu, Ukraina, prezentując plan zwycięstwa, złożyła propozycje nie tylko Stanom Zjednoczonym, ale także Francji. Powiedział, że kraj jest zainteresowany kluczowymi ukraińskimi surowcami potrzebnymi do produkcji sprzętu wojskowego i komponentów w ciągu najbliższych 30-40 lat.
Jak zauważył w komentarzu dla eDialog ekspert ds. międzynarodowych Stanisław Żelichowski, można mówić o pewnej konkurencji między USA a Unią Europejską w dostępie do ukraińskich zasobów, zwłaszcza metali ziem rzadkich. Mają one strategiczne znaczenie dla przemysłu obronnego i technologicznego. Zauważył przy tym, że Donald Trump stara się przyspieszyć negocjacje, aby zapewnić USA korzystne warunki, podczas gdy Europa, postrzegając Ukrainę jako przyszłego członka UE, obawia się nadmiernego wpływu Amerykanów. Jednak ekspert podkreśla, że UE nie podjęła dotąd żadnych realnych kroków w celu wdrożenia memorandum o współpracy podpisanego w 2021 roku – najwyraźniej wielka wojna wprowadziła swoje korekty.
Ponadto z powodu wojny Ukraina nie może jeszcze w pełni wykorzystywać swoich zasobów naturalnych, ponieważ wiele złóż znajduje się w strefie działań wojennych lub na okupowanych terytoriach. To z kolei wprowadza niepewność zarówno wśród Europejczyków jak i Amerykanów, którzy rozumieją, że bez zakończenia aktywnej fazy wojny rzeczywista eksploatacja nie będzie możliwa. Jednocześnie Waszyngton postrzega współpracę z Ukrainą nie tylko jako korzyść ekonomiczną, ale także jako możliwość umocnienia swojego wpływu w regionie.
„Ukraina powinna maksymalnie wykorzystać tę sytuację, aby uzyskać lepsze warunki. Z jednej strony UE ma strategiczne zainteresowanie ukraińskimi zasobami, ale nie oferuje jeszcze konkretnych gwarancji czy inwestycji. Z drugiej strony USA mogą zapewnić realne środki i pomoc wojskową, ale istnieje ryzyko, że amerykańskie firmy uzyskają zbyt dużą przewagę. Dlatego głównym zadaniem Kijowa jest balansowanie między tymi dwoma siłami i dążenie do jak najkorzystniejszych warunków dla siebie” – uważa Stanisław Żelichowski.
Zdaniem Żelichowskiego Ukraina w umowie z USA powinna unikać wszelkich zapisów, które mogłyby kolidować z procesem integracji europejskiej. W przeciwnym razie w przyszłości może to stać się punktem konfliktu z UE, co spowolni proces przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej.
„Optymalnym rozwiązaniem byłoby podpisanie oddzielnych umów zarówno z Amerykanami, jak i z Europejczykami, z jasno określonymi zobowiązaniami każdej ze stron, a także zaangażowanie innych partnerów, takich jak Kanada, Japonia i Korea Południowa. Pozwoliłoby to Ukrainie nie tylko przyciągnąć inwestycje, ale także zachować równowagę w polityce zagranicznej” – podsumował ekspert.