2 stycznia 2025. Rok rozpoczął się historycznym wydarzeniem: Ukraina wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu do Europy. Tym krokiem, który jeszcze kilka lat temu dla wielu wydawał się niemożliwy, Ukraina nie tylko wzmocniła własną niezależność energetyczną, ale także wytrąciła z rąk Putina odwieczny atut.
Wksperci i dziennikarze są zgodni, że wstrzymanie tranzytu gazu jest korzystne dla Ukrainy. Oczywiście Ukraina również czerpała zyski z tranzytu, ale jej straty są znacznie mniejsze niż Rosji. Warto zauważyć, że w ostatnich latach wolumen tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę znacząco się zmniejszył. W 2023 roku wyniosły one zaledwie 15 miliardów metrów sześciennych – to zaledwie 8 proc. wskaźników szczytowych z lat 2018-2019. Większość rosyjskich szlaków gazowych do Europy jest już zamknięta, w tym Jamał-Europa przez Białoruś i Nord Stream po dnie Morza Bałtyckiego, który został wysadzony w powietrze na początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę.
Jednak zyski Gazpromu w dalszym ciągu utrzymują się na wysokim poziomie. Szacuje się, że przychody rosyjskiego monopolisty gazowego ze sprzedaży w Europie wahają się w granicach 5-6 mld USD rocznie. A te fundusze są wykorzystywane do finansowania wojny z Ukrainą.
Prezydent Wołodymyr Zełenski jest przekonany, że zakończenie tranzytu rosyjskiego gazu ukraińskim systemem przesyłu gazu jest jedną z największych porażek Moskwy.
„Kiedy ponad 25 lat temu Putin obejmował władzę w Rosji, roczny transport gazu przez terytorium Ukrainy do Europy wynosił ponad 130 miliardów metrów sześciennych. Dziś tranzyt rosyjskiego gazu wynosi 0. To jedna z największych porażek Moskwy” – podkreślił Zełenski.
Prezydent zauważył, że przekształcanie nośników energii w broń i cyniczny szantaż energetyczny partnerów pozbawiło Rosję najbardziej atrakcyjnego i dostępnego geograficznie dla Rosji rynku.
„Biorąc pod uwagę okoliczności, bezwzględna większość krajów europejskich z powodzeniem dostosowała się do takich zmian. Dziś naszym wspólnym zadaniem jest wsparcie Mołdawii w okresie transformacji energetycznej. Musimy też przeciwstawić się histerii części europejskich polityków, którzy zamiast przejrzystej polityki energetycznej wolą mafijne układy z Moskwą” – zauważył Zełenski.
Ukraińscy eksperci również są jednomyślni w swoich ocenach: decyzja o wstrzymaniu tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy jest jednoznacznie słuszna.
„1 stycznia 2025 roku miało miejsce bez przesady wydarzenie historyczne – Ukraina wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu przez swoje terytorium. Tranzyt ten pozwolił Rosji pozyskać dodatkowe środki finansowe na kontynuację wojny na Ukrainie.
Tranzyt ten przez 30 lat umożliwiał Kremlowi kupowanie ukraińskich polityków (prezydentów), oddając im udział w zyskach z rosyjskiego gazu. Odtąd to wszystko zniknęło. I mam nadzieję, że to się nigdy więcej nie powtórzy” – zauważył redaktor naczelny „Espreso” Serhij Rudenko.
Według Olega Popenki głównym pozytywem decyzji Ukrainy o wstrzymaniu tranzytu rosyjskiego gazu jest zminimalizowanie roli Gazpromu, ponieważ teraz gazowy monopolista Federacji Rosyjskiej będzie mógł sprzedawać swój gaz nie bezpośrednio odbiorcom, ale poprzez pośredników.
„Teraz pozostaje już tylko jedna droga dla rosyjskiego gazu – Turecki Potok (jego druga nitka zaopatruje krajowy rynek Turcji). Innego sposobu nie ma” – stwierdził ekspert.
Przypomniał, że w ostatnich tygodniach toczy się aktywna dyskusja na temat możliwości wykupienia przez Amerykanów reszty Nord Streamu, co potencjalnie umożliwiłoby wznowienie dostaw tą nitką. Według Popenki, jeśli to doświadczenie się powiedzie, podobny scenariusz można zastosować w przypadku ukraińskiego GTS, który znacznie stracił na wartości i mógłby go kupić jakiś amerykański inwestor.
Już latem 2024 roku Ukraina dyskutowała nad możliwością kontynuacji tranzytu gazu pod warunkiem zastąpienia dostaw rosyjskich dostawami z Azerbejdżanu. Prezydent Zełenski zaznaczył, że powinna to być umowa z wiarygodnym partnerem, która będzie odpowiadała interesom Ukrainy i Europy. Inicjatywa ta spotkała się jednak z krytyką ekspertów, którzy ostrzegali przed ryzykiem maskowania dostaw rosyjskiego gazu.
Obecnie Ukraina planuje import niewielkich ilości gazu z Europy, aby zapewnić pracę własnego systemu przesyłu gazu w trybie rewersowym. Jest to około 100 milionów metrów sześciennych miesięcznie. Po przerwie w tranzycie część ukraińskiego systemu przesyłu gazu będzie nadal pracować w trybie tłoczenia i odbioru gazu z magazynów. Ukraina posiada kilka połączeń gazociągami z krajami europejskimi, co umożliwi ukraińskim magazynom pracę w trybie zatłaczania gazu latem, a zimą dostarczanie gazu zarówno do krajów europejskich, jak i w Ukrainę. Druga część zostanie zachowana do lepszych czasów.
Unia Europejska jest jednak podzielona w poparciu dla decyzji Ukrainy: przywódcy Węgier i Słowacji – Viktor Orban i Robert Fico – aktywnie opowiadali się za utrzymaniem tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Ten ostatni sięgnął nawet do jawnego szantażu: oświadczył, że jego kraj może wstrzymać dostawy prądu na Ukrainę, jeśli po 1 stycznia 2025 roku Kijów wstrzyma tranzyt rosyjskiego gazu do Europy. I znowu, jak wiele razy wcześniej, jeden z najbardziej wiarygodnych partnerów Ukrainy – Polska – zaoferował wsparcie: tam wyraził gotowość do zwiększenia eksportu energii elektrycznej na Ukrainę, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Wielu ekspertów uważa, że przywódcy UE powinni zwrócić uwagę na działania Bratysławy i Budapesztu, gdyż ich przywódcy wyraźnie grają po stronie Rosji i osłabiają Unię Europejską.
„Ważne jest dla nas utrzymanie stabilności i nieuleganie naciskom koni trojańskich Putina. I oczywiście Komisja Europejska powinna zwrócić uwagę na działania Bratysławy i Budapesztu, które nie tylko naruszają, ale ignorują politykę UE. Będąc jej członkami i otrzymując środki z budżetu Unii, i to w ilościach znacznie większych niż obiecane miliardy z Moskwy. Już dawno nadszedł czas, aby Bruksela zrozumiała, że Węgry Orbana i Słowacja Fico zostały zamienione w przyczółki dla rosyjskiej agresji w Europie z UE i NATO” – mówi Mychajło Gonchar, prezes Centrum Studiów Globalnych „Strategia XXI”.
Ekspert ma nadzieję, że przewodnictwo Polski w UE od 1 stycznia 2025 roku pomoże zaostrzyć sankcje wobec Rosji i zmniejszyć jej wpływy w Europie, a także pomoże zakończyć rosyjską ropę na Bałtyku i załatać „dziury w sankcjach”, które umożliwiają pompowanie ropy europejskim przyjaciołom Putinowi – reżimom Orbana i Fico.