13 lutego 2024. Korytarze solidarnościowe, które Unia Europejska ustanowiła dla umożliwienia ukraińskiego eksportu i importu muszą działać sprawnie i powinny podlegać ochronie ze strony państw członkowskich. Dlaczego?
Po pierwsze, Morze Czarne przestało być ukraińskim oknem na świat. Agresja Rosji zablokowała transport morski, który odpowiadał za 60 proc. ukraińskiego eksportu. Po drugie, bez eksportu -także produktów rolnych- „wyschnie” ta część wpływów do budżetu ukraińskiego państwa, które finansują wydatki obronne. Po trzecie, słowo solidarność zobowiązuje, zwłaszcza w Polsce. Warto przypomnieć homilię Jana Pawła II w Gdańsku, w 1987 roku:
„Jeden drugiego brzemiona noście” – to zwięzłe zdanie Apostoła jest inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni – przeciw drugim. I nigdy „brzemię” dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza nad solidarność”.
Granica Polski i Ukrainy może być przyjazna i sprawnie zarządzana, dowiedliśmy tego wspólnie w 2012 roku, organizując piłkarskie Euro. Zwiększenie przewozów towarowych drogą lądową nie szło w parze z rozbudową infrastruktury granicznej i zwiększeniem obsady personalnej przejść. Pomysły, jak poprawić ten stan rzeczy leżą w szufladach- wypracowano je w grudniu 2022 roku na konferencji „Granica- szansa czy bariera rozwoju”, którą zorganizowała Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza. Poprawę można osiągnąć szybko- wystarczy lepsza koordynacja i dobra wola, lepsza motywacja urzędników polskich i ukraińskich. Trzeba też sumiennie wywiązywać się z ostatnich ustaleń międzyrządowych. „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” – kim jest ten trzeci nie muszę chyba pisać.
Sprawdzanie jakości produktów sprowadzanych do Polski- tak, wysypywanie zboża przewożonego tranzytem- nie! Trzeba stanowczo ukrócić działalność samozwańczych pseudokontrolerów. Pewnie babcie ich uczyły, że kromkę chleba, która upadła na podłogę trzeba podnieść i ucałować. Niech więc wyobrażą sobie, jak w Ukrainie doświadczonej hołodomorem i teraz wojną patrzą na marnowanie zboża… Granica celna państwa podlega służbom państwa, a nie ludowym szeryfom. Niestety te służby od wybuchu wojny, przy wielokrotnie większym obciążeniu, nie zostały wzmocnione.
Protesty polskich rolników wpisują się w falę niezadowolenia producentów rolnych z Unii Europejskiej. Produkty z Ukrainy są wygodnym, łatwym do krytykowania uzasadnieniem protestu. Przyjrzyjmy się faktom.
„(…) Polska nadal pozostaje europejskim liderem eksportu towarów rolno-spożywczych – w 2022 r. wyeksportowaliśmy ich wartościowo ponad dwukrotnie więcej niż Ukraina. Dodatkowo nasi rolnicy w kolejnych latach nadal będą mogli liczyć zarówno na dopłaty do produkcji, jak i transfery w ramach Wspólnej Polityki Rolnej, które dla konkurencji z Ukrainy jeszcze przez dłuższy czas będą nieosiągalne” – pisali niedawno w „Gazecie Wyborczej” europoseł, profesor Marek Belka i jego doradca Michał Kapa.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego za 11 miesięcy 2023 roku eksport polskich towarów do Ukrainy osiągnął wartość 10, 163 mld euro (wzrost o 17 procent w stosunku do okresu I-XI 2022 roku). Natomiast import z Ukrainy do Polski wyniósł 4, 053 mld euro (spadek o 27 proc. w stosunku do I-XI 2022 roku).
Według Państwowej Służby Celnej Ukrainy w 2023 roku do Ukrainy zaimportowano produkty rolne o wartości 7,1 mld dolarów. W zeszłym roku Polska sprzedała Ukrainie towary rolne o wartości 950 mln dolarów, przekraczając kwotę 881 mln dolarów z 2022 roku. Stoimy na podium jako pierwszy eksporter, za nami Turcja, Niemcy, Włochy.
Pamiętając o tych faktach, spójrzmy w przyszłość. W Ukrainie i z Ukrainą polscy producenci rolni mogą zrobić dobre interesy. Tam są nie tylko „złe”, bo duże agroholdingi. Pamiętajmy, że wstępowaliśmy do Unii, w której jednym z większych beneficjentów Wspólnej Polityki Rolnej była- jako właściciel wielkich obszarów rolnych- brytyjska rodzina królewska.
W tej emocjonalnie skomplikowanej sytuacji trzeba siąść do polsko – ukraińsko – unijnego stołu i negocjować. Ochrona interesów polskich rolników, jak pokazują nasze unijne doświadczenia, to harmonizacja i kompromisy, okresy przejściowe i kwoty produkcyjne, spełnianie standardów i dopłaty obszarowe, wreszcie znaczący awans cywilizacyjny polskiej wsi. Podobna, długa droga przed Ukrainą. Polski głos będzie słyszany, bo po 15 października 2023 znowu jesteśmy liczącym się członkiem UE. Jeśli obrona Ukrainy i Polski przed rosyjską agresją jest dla nas rzeczywistym priorytetem, to czasami musimy poświęcić swój komfort i zasoby.
Dariusz Szymczycha
Photo by Nikolett Emmert on Unsplash