Reforma służby państwowej

1 lutego 2024. Reforma służby państwowej rozpoczęła się w 2024 roku. Obejmie ona przede wszystkim zmiany w systemie wynagradzania urzędników służby w oparciu o klasyfikację stanowisk. 70 proc. wynagrodzenia będzie stanowić wynagrodzenie zasadnicze, a 30 proc. premie. Ponadto rząd zmniejszy liczbę etatów w służbie państwowej o 20.000.

Zaoszczędzi to około 8 mld USD w funduszach budżetowych, które zostaną wykorzystane na bezpieczeństwo i obronę. Wielu urzędników było otwarcie zszokowanych podstawowymi założeniami reformy.

Na koniec trzeciego kwartału 2023 r. władze publiczne obejmowały (z wyłączeniem sektora bezpieczeństwa i obrony) Sekretariat Gabinetu Ministrów i 17 ministerstw, 20 służb, 14 agencji, 4 inspektoraty, 4 komisje, 8 innych organów rządowych, których liczba jest ustalana przez rząd, a także 9 organów rządowych, których liczba nie jest ustalana przez Gabinet Ministrów, 24 lokalne administracje państwowe i 6 organów sądowych. Rzeczywista liczba urzędników służby państwowej wynosi 163 553.

„Państwo nie może sobie pozwolić na dalsze finansowanie tak dużego i nieefektywnego aparatu ” – powiedział Rostysław Szurma, zastępca szefa Biura Prezydenta. Według niego reforma administracji publicznej prawdopodobnie przyspieszy cyfryzację, co będzie kolejnym impulsem do redukcji etatów.

Zmniejszanie liczby urzędników rozpoczęło się w zeszłym roku. Było to najbardziej odczuwalne w Państwowej Służbie Podatkowej, Państwowej Służbie Konsumenckiej, Państwowym Geokatastrze, Skarbie Państwa, sądach rejonowych i apelacyjnych. Jednocześnie wzrosła liczba pracowników Funduszu Emerytalnego, Ministerstwa Sprawiedliwości i Biura Bezpieczeństwa Gospodarczego.

Choć cięcia nie są aż tak znaczące, lokalni urzędnicy przestrzegają przed masową ucieczką pracowników. Powodem takiego stanu rzeczy jest obniżenie wynagrodzeń. Nowy system wynagrodzeń dla urzędników służby państwowej wywołał burzę. Jedna trzecia ukraińskich urzędników nie zgadza się na nowe, przejrzyste warunki wynagradzania. 

Szef lwowskiej obwodowej administracji państwowej Maksym Kozycki skrytykował reformę, która spowoduje spadek wynagrodzeń jego podwładnych o 36-50 procent.

„Do 2024 roku szef departamentu otrzymywał 55 tys. UAH, naczelnik wydziału 35 tys. UAH, a główny specjalista 17 tys. UAH. A od stycznia 2024 roku otrzymają odpowiednio  27 000 UAH, naczelnik wydziału – 18 000 UAH, główny specjalista – 11 000 UAH” – oburza się szef regionalnej administracji państwowej.

Analizy pokazały, że do 1 stycznia tego roku lwią część dochodów urzędników stanowiły różne dodatki i premie. Ich udział w wynagrodzeniu sięgał 70-75 proc. Czasami wysokość premi i dodatków za intensywną pracę wypłacanych pracownikom administracji regionalnej i rejonowej mogła przekraczać ich pensję sześciokrotnie. Dziennikarze śledczy odkryli, że były minister rozwoju gospodarczego, handlu i rolnictwa Tymofij Myłowanow otrzymywał premie i dodatki w wysokości 1500 proc.  swojego oficjalnego wynagrodzenia.

Dlatego od początku tego roku struktura wynagrodzeń urzędników służby państwowej została odwrócona: udział wynagrodzenia podstawowego powinien teraz wynosić 70 proc., a dodatkowe (opcjonalne) premie – 30 proc. Wszystkie stanowiska w służbie państwowej zostały sklasyfikowane i skodyfikowane. Innymi słowy, specjaliści o tym samym profilu zajmujący te same stanowiska o tym samym poziomie odpowiedzialności będą mieli takie same wynagrodzenia.

„Nowy system wzmocni rolę oficjalnego wynagrodzenia i pomoże wyeliminować nadużycia w obliczaniu dodatkowych płatności i premii. Zmiany w wynagrodzeniach mają na celu zmniejszenie dysproporcji i sprawiedliwe podejście do ustalania wynagrodzeń urzędników państwowych” – zapewnia premier Denys Szmyhal.

Autorzy reformy zauważają, że źródłem „niebotycznych” premii była długa lista płac. Premie były one obliczane podczas przygotowywania budżetu na podstawie liczby pracowników. W rzeczywistości jednak w instytucjach pracowało znacznie mniej osób. Na przykład na początku 2024 r. zatrudnionych było tylko 75 proc. maksymalnej liczby urzędników służby państwowej.

W rezultacie agencje rządowe rozdzieliły „dodatkowe” pieniądze między zarejestrowanych pracowników, co zaowocowało wysokimi premiami i dodatkami za intensywność pracy. Ale tutaj pojawia się naturalne pytanie: jeśli instytucja publiczna może poradzić sobie ze swoją pracą nawet bez stu procent obsadzonych etatów, to może nie są one potrzebne? Rząd myśli w ten sposób i już zapowiedział poważną rewizję wolnych stanowisk na 1 kwietnia.

Reforma wynagrodzeń wpłynie na urzędników służby państwowej w różny sposób: niektórzy otrzymają nieco wyższe pensje, podczas gdy inni stracą znaczną część swoich dochodów. Otwartą kwestią pozostaje, kto skorzysta na zmianach, a odpowiedź na to pytanie poznamy w lutym, kiedy urzędnicy otrzymają swoje pensje na nowych zasadach.

Jednak podczas gdy większość urzędników wciąż zastanawia się, w jakim kierunku zmienią się ich dochody, istnieje kilka resortów, którym udało się zagwarantować sobie wyższe pensje. Cztery ministerstwa – finansów, gospodarki, transformacji cyfrowej i sprawiedliwości – mają zagwarantowany wzrost wynagrodzeń o 30 proc.

Ostatecznie rewolucyjna reforma systemu wynagrodzeń nie została jeszcze zakończona. Obecne zmiany będą obowiązywać tylko do końca 2024 r., o ile będzie działać ustawa budżetowa na ten rok. Aby dokończyć reformę, należy uchwalić kolejną ustawę, która wciąż czeka na drugie czytanie w parlamencie. Deputowani wahają się, czy ją rozważyć.

Wiktoria Czyrwa
Photo by Ross Findon on Unsplash

Facebook
Twitter
LinkedIn