12 września 2023. W wyniku błyskotliwej operacji HUR Ukrainie udało się odzyskać kontrolę nad platformami wiertniczymi ropy i gazu w pobliżu okupowanego Krymu, zwanymi „wieżami Bojki”. Szef Naftohazu Oleksij Czernyszow potwierdził gotowość do rozpoczęcia eksploatacji tego sprzętu zgodnie z przeznaczeniem, gdy tylko pozwoli na to sytuacja bezpieczeństwa.
Historia „wież Bojki” rozpoczęła się w 2011 roku. Pierwszą platformę kupiła spółka Chornomornaftogaz nie bezpośrednio od zakładów Keppel (Singapur), ale za pośrednictwem brytyjskiego pośrednika Highway Investments Processing, płacąc za nią 400 mln USD więcej. Druga platforma również została zakupiona przez pośrednika. Decyzję o zakupie platform podpisał Minister Energii, a obecnie jeden z liderów zdelegalizowanej na Ukrainie partii Opozycyjna Platforma za Życiem, Jurij Bojko. Dlatego zadomowiły się jako „wieże Bojki”.
Do 2014 roku platformami zarządzał Czornomornaftogaz, spółka zależna ukraińskiego Naftohazu, posiadająca 17 złóż gazowych z łącznymi zasobami gazu wynoszącymi 59 miliardów metrów sześciennych. Wielkość wydobycia gazu w ostatnim roku przed okupacją i zajęciem majątku spółki wyniosła 1,65 mld m sześc. Gaz ten dostarczany był głównie na Półwysep Krymski rurociągami ułożonymi po dnie Morza Czarnego.
Po aneksji Krymu w 2014 roku Rosja bezprawnie przywłaszczyła sobie cały majątek Czornomornaftohazu, w szczególności platformy „Petro Godovanets” i „Ukraina”. Okupanci zajęli także ukraińskie samonośne platformy wiertnicze „Tawrida” i „Siwasz”. Ogółem na szelfie Morza Czarnego i Azowskiego Rosja zajęła 9 działających złóż ropy i gazu, podziemny magazyn gazu Hlibov oraz ponad 30 statków Czornomornaftohazu. Nawiasem mówiąc, po zajęciu w 2014 r. Rosja zmieniła nazwę Petro Godovanets SPBU na Krym-2. I od tego czasu schwytani ukraińskie platformy wiertnicze znajdują się pod całodobową ochroną rosyjskiej FSB.
Latem 2014 roku Prokuratura Generalna wszczęła sprawę o defraudację 400 mln USD ze środków państwowych na zakup platform wiertniczych. Z materiałów sprawy wynika, że doszło do rażącego naruszenia procedur przetargowych. W 2015 r. Jurij Bojko był świadkiem w tej sprawie i w tym samym roku wszczęto kolejną sprawę. Tym razem z powodu defraudacji 60 milionów USD na zakup holowników do transportu wież.
W tym schemacie było wiele nazwisk: od prezydenta Wiktora Janukowycza, byłego wiceprzewodniczącego NBU Serhija Arbuzowa po byłego prezesa Naftohazu Jewhena Bakulina, jego zastępcę Jewhena Kornijczuka i szereg urzędników Czornomornaftohazu. Ponieważ większość zaangażowanych osób opuściła Ukrainę dawno temu, śledztwo nadal nie doprowadziło do logicznego zakończenia.
W tej historii pojawia się także ślad zdrajcy państwa Wiktora Medwedczuka. Okazało się, że jego firma „Nowe Projekty” przy wsparciu przywódców Kremla już w 2011 roku otrzymała do użytku ukraińskie złoże gazowe „Głyboka” u wybrzeży Krymu. Według obliczeń na złożu można zarobić do 38 mld UAH. W toku dochodzenia ustalono, że spółka „Nowe Projekty” została zarejestrowana jako dwie spółki offshore, za którymi stoi Wiktor Medwedczuk. Po zajęciu Krymu w Moskwie pojawiła się klonowana firma „Nowe Proekty”, która też zajmowała się zagospodarowaniem złoża „Głyboka”. Sądząc po informacjach ze śledztwa, Putin osobiście przekazał swojemu krewnemu Medwedczuku (Putin jest ojcem chrzestnym córki Medwedczuka) szereg przedsiębiorstw i pól naftowych na Krymie i w Rosji. Podobno część miliardowych dochodów Medwedczuka została przeznaczona na finansowanie zdelegalizowanej partii OPZŻ.
Do 2015 roku wieże znajdowały się na wodach terytorialnych Ukrainy w pobliżu wyspy Żmiiny i około 100 km od Odesy. Później władze okupacyjne odholowały ich bliżej przylądka Tarkhankut na wybrzeżu Krymu. Od 2015 roku wydobycie gazu na szelfie spada, a rosyjskie platformy wiertnicze zamieniono na obiekty wojskowe.
Mimo tego od 2014 roku Rosjanie ukradli z ukraińskiego szelfu Morza Czarnego 13 miliardów metrów sześciennych gazu.
Nie jest wykluczone, zauważają eksperci, że platformy mogłyby służyć jako baza dla grup dywersyjnych i rozpoznawczych oraz pośredni punkt tankowania śmigłowców. Za tą wersją przemawia fakt, że na każdej z czterech instalacji okupanci zainstalowali radioelektroniczny sprzęt rozpoznawczy i bojowy. Umożliwiło to rosyjskiej armii kontrolę nad strefą w północno-wschodniej części Morza Czarnego, pomiędzy Krymem a Odessą.
Siły Zbrojne Ukrainy rok temu rozpoczęły walkę o „wieże Bojki” i uderzyły w platformy. W sierpniu tego roku walki o nie trwały nadal. Operacja wrześniowa położyła kres historii wraz z przywróceniem ukraińskiej kontroli nad jej platformami.
Ekspert Narodowego Instytutu Studiów Strategicznych Oleksij Iżak powołuje się na dowody wskazujące, że „wieże Bojki” służyły okupantom do kontrolowania ruchu statków w kierunku Odesy, Mikołajowa i Chersonia. „Teraz odzyskaliśmy kontrolę, dzięki czemu będziemy mogli zapewnić bezpieczeństwo szlaków, a także osłabić Federację Rosyjską na zachodzie półwyspu. To sygnał, że nasze siły prędzej czy później będą kontrolować wszystkie obiekty, które Rosjanie wykorzystują w infrastrukturze wojskowej do kontroli obszaru wodnego” – podsumował analityk.
Przywrócenie kontroli nad obiektami naprawdę ma dla Ukrainy istotne znaczenie strategiczne. Odtąd Rosja nie będzie mogła wykorzystywać „wież Bojki” do celów wojskowych. Po drugie, podczas operacji wyzwolenia platform okupanci stracili sprzęt rozpoznawczy, przez co w rzeczywistości utracono możliwość kontrolowania wód Morza Czarnego. Szefowa Zjednoczonego Centrum Prasowego Koordynacji Sił Obronnych Południowej Ukrainy Natalia Humeniuk zauważyła, że zniszczenie sprzętu na tych wieżach pozbawiło Rosjan oczu, uszu i środków ochrony. Ponadto wywiad wojskowy zauważa, że przybliża to Ukrainę o kilka kroków do powrotu Krymu.
Sami Rosjanie walczą w histerii, bo w wyniku uderzenia na „wieże Bojki” okupowany Krym pozostanie bez gazu. Rosyjskie środki masowego przekazu twierdzą, że platformy skradzione Ukrainie były niemal niezastąpionym źródłem paliwa dla półwyspu. Z Krasnodaru biegnie jeszcze jeden gazociąg, ale jego przepustowość jest zbyt mała, aby zaopatrzyć w gaz cały półwysep.
Wiktoria Czyrwa
Image by MustangJoe from Pixabay