Olimpiada dla agresorów?

29 marca 2023 r. Międzynarodowy Komitet Olimpijski po raz kolejny wywołał skandal swoimi zaleceniami dotyczącymi dopuszczenia sportowców z Rosji i Białorusi do udziału w zawodach. Świat odebrał to jako próbę przywrócenia agresorów i ich wspólników do udziału w zawodach najwyższej rangi.

Eksperci zgodzili się, że oficjalne stanowisko MKOl na papierze wygląda zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Z jednej strony twierdzą, że „zawody sportowe powinny jednoczyć świat”.  Z drugiej – tworzą precedens podważający stanowisko Zachodu i organizacji międzynarodowych w sprawie potępienia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę i zbrodni wojennych na Ukraińcach.

Mówienie o zaangażowaniu sportu olimpijskiego w promowanie pokoju na świecie stało się pustym gadaniem. Ponieważ sport nadal jest wykorzystywany do celów politycznych.

Pod koniec stycznia Międzynarodowy Komitet Olimpijski wydał oświadczenie, że rządy nie powinny decydować o tym, którzy sportowcy mogą, a którzy nie mogą startować w zawodach. Żaden sportowiec nie powinien być pozbawiony prawa do rywalizacji tylko z powodu swojego paszportu. A kilka linijek później oświadczenie odnosiło się do „twardych sankcji wobec przedstawicieli wielkich sportów w Rosji i na Białorusi”.

Zaledwie trzy miesiące później retoryka MKOl uległa zmianie. Niewykluczone, że Rosjanie i Białorusini dostaną szansę na udział zarówno w letniej, jak i zimowej olimpiadzie. Co prawda w statusie neutralnym, bez flag swoich agresywnych państw, ale nie zmienia to istoty sprawy.

Postępowa społeczność zdecydowanie sprzeciwia się podwójnym standardom MKOl. W Niemczech wyrazili się zaskakująco ostro: decyzja MKOl to policzek dla Ukrainy.

„Decyzja MKOl to policzek dla ukraińskich sportowców. Zasługują oni na solidarność międzynarodowego sportu. Najmniejsze, czego Ukraina może oczekiwać, to jasne stanowisko. Międzynarodowy sport musi jednoznacznie potępić brutalną wojnę Rosji. Można to zrobić tylko wtedy, gdy rosyjscy i białoruscy sportowcy zostaną całkowicie wykluczeni” – powiedziała niemiecka minister sportu Nancy Feather.

Minister sportu i turystyki Polski Kamil Bortniczuk twierdzi, że ewentualna neutralność rosyjskich i białoruskich sportowców to czyjaś niezdrowa fantazja. Jednocześnie zapewnił, że bojkotowanie igrzysk olimpijskich nie jest celem Polski ani żadnego innego kraju. Minister zaproponował, by Międzynarodowy Komitet Olimpijski stworzył „zespół uchodźców” dla Rosjan i Białorusinów, którzy mogliby uczestniczyć w zawodach sportowych. Jego zdaniem, mogłoby to być rozwiązanie kompromisowe.

Na plany MKOl dość kategorycznie zareagował minister młodzieży i sportu Ukrainy oraz przewodniczący Narodowego Komitetu Olimpijskiego Wadym Gutzeit. „Mogę zapytać, czy jest na świecie jakiś inny kraj, który trzy razy z rzędu (w 2008, 2014, 2022 roku) naruszył olimpijski rozejm, rozpoczynając niesprowokowaną wojnę? Nie ma- z wyjątkiem Rosji i Białorusi. Czy jakikolwiek Narodowy Komitet Olimpijski na świecie poparł wojny rozpętane na całym świecie? Żaden, z wyjątkiem rosyjskiego, białoruskiego i, być może, nazistowskich Niemiec”.

Minister podkreślił, że wielu sportowców rosyjskiej reprezentacji olimpijskiej to członkowie rosyjskich sił zbrojnych, którzy zabijają Ukraińców. Według statystyk MSZ Ukrainy, co trzeci rosyjski sportowiec na Olimpiadzie w 2022 roku był wojskowym,  konkretnie z CSKA. A Rosyjski Komitet Olimpijski w pełni popiera rozpętaną wojnę.

Reagując na styczniową decyzję MKOl, ukraińscy sportowcy mówili, że jeśli rosyjscy i białoruscy sportowcy zostaną dopuszczeni do udziału w międzynarodowych zawodach, to będą je bojkotować, w tym także olimpiadę w Paryżu. Teraz jednak retoryka się zmieniła: uważają to za słabe stanowisko i wzywają świat do wywarcia większej presji na MKOl, aby domagał się całkowitego zakazu udziału agresorów w światowych imprezach sportowych.

Na przykład Mykhailo Romanchuk, mistrz pływania oraz srebrny i brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich w Tokio w 2020 roku, jest przekonany, że ukraińscy sportowcy nie powinni być pozbawieni możliwości mówienia prawdy o wojnie i przekazywania swojego stanowiska na globalnych platformach.

„Jak widzimy w praktyce niektórych federacji, pieniądze znaczą bardzo wiele. Uważam, że nasi sportowcy powinni walczyć. To powinna być dodatkowa motywacja do walki i wygrywania. Sportowcy mogą wyjechać z kraju, więc możemy powiedzieć Europie i światu, co się dzieje w Ukrainie. Uważam, że musimy rywalizować i udowodnić na arenie międzynarodowej, że jesteśmy silni i będziemy walczyć do końca, mimo warunków treningu i życia. Jesteśmy silnym narodem” – podkreślił pływak

Decyzji MKOl sprzeciwiają się także ukraińskie federacje. Na przykład Federacja Piłki Wodnej Ukrainy wysłała kilka miesięcy temu list do MKOl, kategorycznie domagając się, aby komitet odstąpił od swoich haniebnych zaleceń dotyczących dopuszczenia sportowców z Rosji i Białorusi do zawodów i olimpiady. W wyniku agresji militarnej ukraińskie waterpolo straciło jednego z najlepszych sportowców – w zniszczonym Mariupolu zginął były kapitan ukraińskiej drużyny piłki wodnej Jewhen Obedinsky, a jego córka Kira przez długi czas była przetrzymywana przez okupantów. Na froncie zginął także Witalij Lisun, krajowy sędzia waterpolo, który w siłach zbrojnych bronił Ukrainy przed rosyjską agresją.

Prezydent Federacji Oleksandr Svishchov: „Jest absolutnie oczywiste, do czego może doprowadzić ta decyzja. Pozwolenie rosyjskim i białoruskim sportowcom na udział w międzynarodowych zawodach teraz oznacza, że w przyszłości dostaną oni zielone światło na letnie igrzyska olimpijskie w Paryżu. Będzie to sygnałem, że nic się nie stało, że agresorzy i ich wspólnicy mogą bezpiecznie startować obok przedstawicieli cywilizowanych krajów. Zwolennicy tej decyzji argumentują, że polityka i sport to różne sprawy, ale historia dowodzi, że jest inaczej.

Zakaz udziału w prestiżowych zawodach czy bojkot imprez sportowych zawsze był skuteczną dźwignią wpływu na państwa łamiące prawo międzynarodowe. A jeśli teraz Rosjanie zostaną zaakceptowani w realizacji sportowej,   , to co będzie dalej? Zniesienie sankcji gospodarczych? Przeprosiny za to, co zrobili?” – uważa Svishchov.

W czasie wojny na pełną skalę zginęło 262 ukraińskich sportowców i trenerów, a około 40 tysięcy sportowców zostało zmuszonych do wyjazdu za granicę . Około 350 obiektów sportowych zostało poważnie zniszczonych lub uszkodzonych. I te przerażające statystyki powinny być stale przed oczami Thomasa Bacha. Być może wtedy zmieni on swoje zdanie.

Wiktoria Czyrwa
Photo by Bryan Turner on Unsplash

Facebook
Twitter
LinkedIn