Jak Załużny zasmucił Ukraińców

16 grudnia 2022. Wywiad z Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy Walerijem Załużnym dla „The Economist” wywołał mieszane reakcje w społeczeństwie ukraińskim. Szczególnie zasmuceni byli ci, którzy szczerze wierzyli, że wojna dobiega końca. Natomiast, zdaniem Załużnego, Rosjanie wciąż mają dość ludzi i broni, by spróbować powtórzyć atak na Kijów z terytorium Białorusi w lutym-marcu 2023.

Oto niektóre z główne tezy, które Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy przedstawił brytyjskiej gazecie.

  • „Naszym strategicznym zadaniem jest utrzymanie linii obrony i przygotowanie się do wojny, która może wybuchnąć w lutym. Mieć rezerwy i broń. Ta wojna nie zacznie się w Donbasie, ale od Białorusi w kierunku Kijowa, być może od południa. Musimy się na tym skupić. Niech żołnierze w okopach mi wybaczą, ale musimy zgromadzić środki na długie bitwy w przyszłym roku”.
  • „Rosyjska mobilizacja zadziałała. To nieprawda, że ​​są w strasznej sytuacji i nie będą walczyć. Zrobią to, ponieważ car kazał im iść na wojnę, i pójdą walczyć. Rosjanie szkolą 200 000 świeżych żołnierzy. Nie mam wątpliwości, że ponownie spróbują pojechać do Kijowa”.
  • „Wiem, że mogę pokonać tego wroga. Ale dajcie środki. Potrzebujemy 300 czołgów, 700 bojowych wozów piechoty, 500 haubic, a wrócimy na granice z 23 lutego. Dostajemy mniej niż powinniśmy. W Siłach Zbrojnych jest obecnie wystarczająca liczba bojowników. Nie potrzebuję setek tysięcy więcej. Potrzebujemy czołgów, transporterów opancerzonych i amunicji. Nie mówię nawet o F-16. Siły Zbrojne Ukrainy mają wystarczająco dużo żołnierzy, ale Ukraina musi zwiększyć dostawy amunicji, pocisków do artylerii, sprzętu przeciwlotniczego. Potrzebujemy środków obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Teraz skuteczność obrony powietrznej wynosi 76 proc. Rosjanie wysyłają 100 pocisków, więc dotrze 24”.

Po opublikowaniu wywiadu Facebook eksplodował komentarzami, takimi jak „Co to za wątpliwości? Ukraińskie siły zbrojne tak skutecznie odpierają ataki wroga, że ​​zwycięstwo nadejdzie przed Nowym Rokiem!”.

Nie ma jednak powodu, by wątpić w słowa Załużnego. Tylko doradca prezydenta Ołeksij Arestowicz w kwietniu twierdził, że wojna zakończy się „za dwa, trzy tygodnie”. Inni eksperci i politycy nie mówili, że koniec działań wojennych nastąpi szybko.

Według Wiktora Szlinczaka, redaktora naczelnego portalu Glavkom, wywiad Załużnego zdenerwował tych, którzy nie śledzą sytuacji.

„Jeśli powiedziano ci coś, co cię przestraszyło, oznacza to, że nie radzisz sobie dobrze z informacjami i nie masz dobrego pojęcia o tym, co się dzieje na froncie. Sytuacja na froncie nie jest łatwa – a Załużny tylko to potwierdził. Ponadto ten wywiad jest przeznaczony przede wszystkim dla zachodnich odbiorców. Szczególnie dla tych, którzy podejmują decyzje i spowalniają transfer broni na Ukrainę. Przesłanie jest jasne: jeśli chcecie zakończyć wojnę, dajcie środki do jej zakończenia” – pisze dziennikarz.

Politolog Serhij Marczenko uważa, że ​​wywiad Załużnego jest przeznaczony nie tylko dla odbiorców zachodnich, ale także dla rosyjskich, więc nie wszystkiemu, co mówi, należy wierzyć.

„Szczerze współczuję tym, którzy byli zasmuceni wywiadem Załużnego. Nic się nie zmieniło od początku wojny. Walczymy z drugą co do wielkości armią świata pod względem liczebności, uzbrojenia i amunicji. Najprawdopodobniej ponownie zaatakują Kijów. Nasza stolica jest dla nich słodką nagrodą, za blisko białoruskiej granicy. Białoruska karta jest zbyt kusząca, żeby nie zagrać. Ale Załużny najprawdopodobniej oszukuje. Przecież nie jesteście na tyle naiwni, by wierzyć, że powie „The Economist” prawdę o swojej ocenie sytuacji, zasobach, o swoich planach? Oczywiście ten wywiad będzie analizowany w języku rosyjskim. I oczywiście Załużnyj znowu ich oszuka i uderzy tam i wtedy, kiedy nie będą czekać. Bóg nas chroni i dał nam jednego z najbardziej utalentowanych dowódców naszych czasów” – powiedział ekspert.

Niektórzy komentatorzy zwracali uwagę na to, że Ukraińcy zawsze są niezadowoleni. Bo kiedy latem 2022 roku wyszło na jaw, że Wołodymyr Zełenski i jego świta wiedzieli o rozpoczęciu wojny i nic nie powiedzieli Ukraińcom, by ich z góry nie przestraszyć, wywołało to falę oburzenia – nie zostaliśmy ostrzeżeni. Teraz, gdy Walerij Załużny wprost ostrzega, że w lutym-marcu możliwa może być powtórka wydarzeń z lutego 2022 roku, ludzie znów są niezadowoleni – tym razem z tego, że zostali uprzedzeni.

Większość komentarzy sprowadza się do opinii, że Załużny (synchronicznie z innymi dowódcami wojennymi) zapowiadał wysokie prawdopodobieństwo ataku z kierunku Białorusi, by dotrzeć zachodnich decydentów, którzy wciąż wahają się z dalszymi dostawami broni do Ukrainy.

Niezależnie jednak od tego, w jakim stopniu spełnią się przewidywania Walerego Załużnego, jest rzeczą oczywistą, że w lutym 2023 roku Ukraina będzie znacznie lepiej przygotowana na przyjęcie nieproszonych gości z kierunku północnego niż w lutym 2022 roku.

Wiktoria Czyrwa

Zdjęcie: Walerij Załużny z Betlejemskim Światłem Pokoju, z Fb Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy.

Facebook
Twitter
LinkedIn