2 czerwca 2022. Pod koniec maja rynek nieruchomości w Ukrainie zaczął się ożywiać. Eksperci ostrożnie prognozują, czego mogą się spodziewać deweloperzy i nabywcy, jak zmieni się popyt i podaż w przeliczeniu na metr kwadratowy oraz jaka będzie cena mieszkań.
Z początkiem wojny rynek nieruchomości i budownictwa w Ukrainie zatrzymał się. Ministerstwo Sprawiedliwości zamknęło nawet dostęp do państwowego rejestru praw do nieruchomości, aby zapobiec włamaniom do systemu i przestępstwom. Na początku maja przywrócono dostęp do systemu: mieszkanie w Ukrainie można kupić lub sprzedać, ale są ograniczenia.
Operacje kupna i sprzedaży nie mogą być prowadzone w regionach okupowanych lub tych, w których trwają aktywne działania wojenne. Zabronione jest również przeprowadzanie transakcji na podstawie notarialnego pełnomocnictwa – było to wcześniej dozwolone.
Niemniej jednak zainteresowanie tym rynkiem stopniowo rośnie – ludzie zaczynają się interesować ofertami mieszkaniowymi. Dotyczy to zwłaszcza zachodu Ukrainy, gdzie liczby ofert osiągnęły niemal przedwojenny poziom. Jednak w większości chodzi o wynajęcie, a nie kupno mieszkań. To zrozumiałe, bo ludzie starają się przetrwać ciężkie czasy w bezpieczniejszych regionach, a do tego wystarczy wynająć dom, a nie go kupować.
Jeśli chodzi o kupno, to według portalu OLX ceny mieszkań na rynku wtórnym nie uległy zmianie. W Kijowie nawet spadły ceny, ale nieznacznie – w granicach 5-8 proc. A we Lwowie, gdzie jest znaczna liczba migrantów, ceny wzrosły o te same 5-8 proc.
Rynek pierwotny przechodzi trudne czasy. Zdaniem ekspertów wynika to z faktu, że ludzie, którzy mają pieniądze, nie spieszą się z inwestowaniem w nieruchomości w czasie wojny, bo jest to bardzo ryzykowne. A dla tych, którzy nie mają pieniędzy, po prostu nie ma za co kupować wartościowych nieruchomości.
Mimo to firmy budowlane stopniowo wznawiają pracę. Jak informuje portal branżowy LUN.ua, pod koniec kwietnia deweloperzy z Kijowa, Odessy, Lwowa, Zaporoża i Dniepru ogłosili kontynuację prac budowlanych. Obecna ich skala to mniej niż połowa poziomu przedwojennego.
Ale na zachodzie Ukrainy – w obwodach lwowskim, zakarpackim, rówieńskim, iwano-frankowskim, winnickim i wołyńskim – budowa została wznowiona o 80-90 proc. Najgorsze wskaźniki występują w regionach najbardziej dotkniętych wojną. W szczególności obwody kijowski (20 proc.), czernihowski i zaporoski (11 proc.), charkowski (1 proc). Chociaż są zachęcające wiadomości: jeden z deweloperów w zrujnowanej Buczy w obwodzie kijowskim rozpoczął swoją pracę.
Wśród problemów, które komplikują rynek jest ostrzał wielu regionów Ukrainy. Wzrosły również koszty materiałów budowlanych, a ich logistyka stała się bardziej skomplikowana. Jednocześnie deweloperzy zainteresowani inwestorami muszą wychodzić naprzeciw potrzebom klientów. Większość dużych firm oferuje okres karencji, w którym przyszli właściciele mieszkań nie muszą dokonywać niezbędnych płatności.
Eksperci uważają, że w niedalekiej przyszłości popyt na nieruchomości będzie znacznie niższy niż w czasach przedwojennych. Jednocześnie pozostaje nadzieja na szybkie ożywienie rynku: chodzi tylko o kwestię finansowania. Jeśli program naprawczy państwa jest właściwie realizowany i istnieje wystarczający poziom wsparcia finansowego – zarówno dla programów rządowych, jak i projektów darczyńców międzynarodowych – rynek może się ożywić od sześciu miesięcy do roku po zakończeniu działań wojennych. Biorąc pod uwagę wysoki efekt mnożnikowy rynku nieruchomości, który zapewnia miejsca pracy w dziesiątkach pokrewnych dziedzin, ożywienie na rynku budowlanym będzie potężnym impulsem dla całej ukraińskiej gospodarki.
Wiktoria Czyrwa