22 kwietnia 2022. Pięćdziesiąty ósmy dzień wojny Rosji z Ukrainą. Znane są przypadki zgonów na wojnie osób starszych, które pamiętały II wojnę światową. Przeżyli okupację niemiecką, ale nie wytrzymali inwazji rosyjskiej.
Kilka dni temu w Mariupolu zmarła miejscowa kobieta, 91. letnia Wanda Objedkowa. Zdarzyło się jej wiele strasznych prób. Kiedy Niemcy zajęli Mariupol podczas II wojny światowej, jej rodzina nie mogła opuścić miasta. Matka Wandy została zastrzelona wraz z tysiącami innych Żydów na obrzeżach Mariupola, ale 10. letniej dziewczynce udało się uciec, ukrywając się w piwnicy domu podczas rewizji.
Objedkowa została później zatrzymana przez nazistów, ale sąsiedzi najpierw przekonali ich, że dziewczyna nie jest Żydówką, a później ukryli ją do wyzwolenia Mariupola we wrześniu 1943 r.
Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji Wanda Objedkowa, chora i osiadła, została zmuszona do przeniesienia się z rodziną do piwnicy. Straszne warunki – bez ciepła, wody i światła – w końcu nadszarpnęły zdrowie starszej kobiety, która zmarła 3 kwietnia.
Krewni pochowali Wandę w jednym z miejskich parków nad morzem – wybierając na pogrzeb krótki czas między ostrzałami.
Córka Wandy, Larysa, na rękach której zmarła jej matka, opowiada:
„Za każdym razem, gdy bomba spadała, cały budynek się trząsł. Moja mama powtarzała, że niczego takiego nie pamiętała, nawet w czasie II wojny światowej… Moja matka nie zasłużyła na taką śmierć”.
Kolejna tragiczna historia miała miejsce w dzielnicy Sałtówka w Charkowie. Boris Romanchenko, 95 lat, zmarł 18 marca, kiedy rosyjski pocisk uderzył w dom.
Przeżył Hołodomor i przebywał w czterech nazistowskich obozach koncentracyjnych – Buchenwald, Peenemuende, Mittelbau-Dora i Bergen-Belsen. Romanchenko był wiceprezesem Fundacji Pamięci Buchenwald i Mittelbau-Dora. W ostatnich miesiącach starszy mężczyzna nie opuszczał mieszkania w Charkowie, bo bał się zarażenia koronawirusem. Po jego śmierci bliscy długo nie mogli go pochować, ponieważ nie można było go wyjąć z powodu ciągłego ostrzału.
Dyrektor Fundacji Pamięci Buchenwald i Mittelbau-Dora Jens-Christian Wagner jeszcze na początku wojny nazwał tragedią, że „Ukraińcy, którzy przeżyli obozy koncentracyjne, którzy cierpieli w obozach razem z rosyjskimi więźniami”, są teraz „w schronie przeciwbombowym, ratując od bomb rosyjskich”.
Z powodu śmierci Borysa Romanchenki przedstawiciele Rosji i Białorusi nie zostali zaproszeni na coroczne obchody rocznicowe w Buchenwaldzie. Zdaniem organizatorów, byłoby dziwne, gdyby na rocznicę wyzwolenia z tych obozów zaproszeni zostali przedstawiciele władz rosyjskiej i białoruskiej, winni śmierci jednego z byłych więźniów obozów koncentracyjnych.
Istnieją poważne obawy o zdrowie 87. letniej Margarity Morozowej z Charkowa, która obecnie ukrywa się w piwnicy przed rosyjskimi ostrzałami. Mieszka w Charkowie od ponad 60 lat, ale wciąż pamięta oblężenie Leningradu podczas II wojny światowej i nazistowską okupację miasta.
„Jako dziecko chowałam się przed bombardowaniami na korytarzu, chowaliśmy się w tych starych domach. Teraz też: jak tylko zaczynają bombardować Charków, jak tylko zaczyna się ten alarm, my też wychodzimy na korytarz. Będzie bronił, nie będzie bronił – nie wiadomo…” – opowiada 87. letnia Morozowa.
Pani Margarita mówi, że nawet w koszmarze nie wyobrażała sobie, by wojna, „ta masakra”, mogła się powtórzyć. Najbardziej obawiała się, że nie będzie miała wystarczających zapasów żywności. Wspominając straszliwy głód podczas oblężenia Leningradu, kobieta przez całe życie miała w zwyczaju trzymać butelki z wodą i krakersy.
„Przypomniałam sobie głód w Leningradzie. To przerażające”, – mówi Margarita Morozowa.
Wiktoria Czyrwa
Na zdjęciu: Boris Romanchenko