Nieudana mobilizacja Romana Nasirowa

11 kwietnia 2025. Były szef Państwowej Służby Podatkowej Ukrainy (2015–2017) Roman Nasirow postanowił zmobilizować się do Sił Zbrojnych Ukrainy. Decyzja ta mogłaby budzić szacunek, gdyby nie jeden szczegół: zarzuca mu się nadużycia na miliardy hrywien, a sprawa, która toczy się już od ośmiu lat, znajduje się na etapie rozprawy sądowej.

9 kwietnia Roman Nasirow miał stawić się na kolejne posiedzenie Najwyższego Sądu Antykorupcyjnego, jednak nie przyszedł. Jak wyjaśnili jego adwokaci, z własnej woli zmobilizował się do ZSU jako saper. Poinformował o przydziale do jednostki wojskowej A0139. To elitarna jednostka z siedzibą w Kijowie, podlegająca bezpośrednio Naczelnemu Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeksandrowi Syrskiemu, będąca jedyną w ZSU, która nie należy do żadnego rodzaju wojsk.

Opublikowanie dokumentów dotyczących mobilizacji Nasirowa wywołało uzasadnione podejrzenia: czy były urzędnik nie próbuje uniknąć odpowiedzialności dzięki statusowi żołnierza? W związku ze społecznym oburzeniem, rozkaz o jego mobilizacji został anulowany. „Dowódca uznał rozkaz za bezprawny i go unieważnił. Materiały postępowania w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień zostaną przekazane organom ścigania w celu dokonania właściwej oceny prawnej zgodnie z obowiązującym prawem Ukrainy” – poinformowała Wojskowa Służba Porządkowa.

Sam Roman Nasirow upiera się, że jego motywacja była szczera. Jak twierdzi, od dawna chciał wstąpić do armii, ale wcześniej nie mógł tego zrobić z powodu sytuacji rodzinnej i problemów zdrowotnych. Wspomniał m.in. o przebytym nowotworze oraz o tym, że jest ojcem trojga niepełnoletnich dzieci, co zgodnie z obowiązującym prawem daje prawo do odroczenia służby. Jednak – według jego słów – to właśnie przewartościowanie życiowych priorytetów skłoniło go do decyzji o pójściu do wojska jako saper. Reakcję społeczeństwa określił jako niesprawiedliwą, a decyzję o anulowaniu mobilizacji uznał nie za „inicjatywę dowództwa, lecz wynik zewnętrznej presji”.

Przypomnijmy, Roman Nasirow kierował Państwową Służbą Fiskalną Ukrainy w latach 2015–2017. W 2016 roku NABU wszczęło przeciwko niemu postępowanie karne.

Kluczowy zarzut dotyczy jego domniemanej roli w tzw. „gazowym schemacie” posła Ołeksandra Onyszczenki. Według śledczych Nasirow w latach 2015–2016 bezprawnie udzielał firmom kontrolowanym przez Onyszczenkę odroczeń płatności z tytułu opłat za korzystanie z zasobów naturalnych, czym sprzyjał ich nielegalnej działalności. Umożliwiło to firmom unikanie natychmiastowego opodatkowania i wyprowadzanie środków za granicę. Według szacunków NABU, łączna wysokość strat przekracza 2 mld UAH.

Roman Nasirow jest również oskarżony o przyjęcie rekordowej łapówki w wysokości 722 mln UAH od właściciela agrokoncernu Ukrlandfarming, biznesmena Ołeha Bachmatiuka. Zbieranie dowodów w tej sprawie nadal trwa.

Sprawa Romana Nasirowa zyskała szczególny rozgłos i stała się „wirusową” po tym, jak pojawił się na rozprawie sądowej na noszach, owinięty w pled w kratkę, powołując się na ciężki stan zdrowia. Ten epizod stał się swoistym memem i symbolem prób unikania odpowiedzialności przez ukraińskich urzędników, którzy w kluczowym momencie nagle mają problemy zdrowotne.

Mimo to Nasirow nadal zaprzecza swojemu udziałowi w nadużyciach. Jak twierdzi, nie chodzi o konkretne dowody, lecz o próbę odsunięcia go ze stanowiska już w 2017 roku. W swoim oświadczeniu podkreśla, że przez lata śledztwa nie sformułowano wobec niego jasnego aktu oskarżenia, a sam nie posiada statusu osoby skazanej. Według niego zarzuty opierają się na błędnych założeniach, a przewlekłość postępowania wynika nie z jego winy, lecz z opieszałości państwa. Szczególnie oburza go fakt, że opinia publiczna, podsycana przez media i sieci społecznościowe, coraz częściej «odgrywa rolę w wymiarze sprawiedliwości, zastępując argumenty prawne».

Historia z mobilizacją Nasirowa to nie jedyny przypadek, gdy służba wojskowa jest wykorzystywana przez podejrzanych w sprawach karnych jako sposób na opóźnienie postępowania sądowego. W ostatnich miesiącach organizacje społeczne i dziennikarze śledczy wielokrotnie informowali o próbach mobilizacji przez osoby oskarżone o korupcję lub nadużycia urzędnicze do jednostek tyłowych SZU, w których nie pełni się realnej służby bojowej. Formalnie taka mobilizacja nie zatrzymuje rozpatrywania spraw, ale w praktyce bywa wykorzystywana jako pretekst do opóźnień, zmiany sądu lub przekładania posiedzeń.

Wiktoria Czyrwa
Image by Military_Material from Pixabay

Facebook
Twitter
LinkedIn