12 lutego 2025. Rada Najwyższa uchwaliła ustawę zezwalającą Energoatomowi na zakup sprzętu w Bułgarii za 600 mln EUR i rozpoczęcie budowy dwóch bloków energetycznych w Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej. Ta decyzja wywołała spór: rząd uważa ją za ważną i potrzebną, opozycja widzi w niej kolejny schemat, mający na celu defraudację środków budżetowych.
Chmielnicka Elektrownia Jądrowa znajduje się w mieście Niecieszyn, a na jej terenie znajdują się dwa niedokończone bloki energetyczne. Trzeci ma gotowość na poziomie 75–80 proc., czwarty – 25–30 procent. Budowę wstrzymano ponad 20 lat temu, w kwietniu 2024 r. rząd ogłosił jej wznowienie. Powodem jest deficyt energii spowodowany rosyjskimi zniszczeniami.
Aby ukończyć budowę Ukraina potrzebuje reaktorów typu WWER-1000. To technologia opracowana przez sowiecki Rosatom, obecnie wykorzystywana w Rosji, Chinach, Czechach i Bułgarii. W 2015 roku Bułgaria zakupiła te reaktory od Rosji na potrzeby budowy elektrowni jądrowej w Belen, jednak później zrezygnowała z projektu. Sprzęt pozostawał niewykorzystany przez 15 lat, a Sofia zaproponowała Kijowowi jego zakup.
Warto zauważyć, że nie jest to pierwsza próba deputowanych zablokowania dokończenia budowy Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej. Poprzedni projekt ustawy o dokończeniu budowy bloków energetycznych został wycofany z rozpatrywania pod koniec 2024 r. z powodu braku głosów. Mimo to Energoatom wydał już 430 mln UAH na przygotowania do budowy trzeciego i czwartego bloku energetycznego, co zdaniem deputowanych opozycji jest sprzeczne z obowiązującym prawem. W związku z tym w styczniu 2025 r. NABU- Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy wszczęło postępowanie karne.
Tym razem proprezydenckiej większości udało się przeforsować podobny projekt w Radzie, ale nie jako samodzielny dokument, ale poprzez włączenie zapisu o Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej do innego projektu ustawy, który pierwotnie dotyczył uproszczenia prowadzenia działalności gospodarczej.
Dokument czeka na podpis prezydenta, ale już teraz wiadomo, że Wołodymyr Zełenski popiera ten projekt. Zdaniem prezydenta to znaczący krok w kierunku wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju.
„Ukraina będzie mogła dokończyć budowę dwóch kolejnych bloków energetycznych w Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej, a to będzie oznaczało ponad 2 gigawaty energii elektrycznej dla Ukrainy. I żeby było jasne, teraz, w tych trudnych zimowych miesiącach, możemy importować w Ukrainę mniej więcej taką ilość energii elektrycznej od naszych sąsiadów” – powiedział prezydent.
Zdaniem Zełenskiego dokończenie budowy elektrowni atomowej w Chersoniu pomoże ograniczyć wzrost cen energii elektrycznej, a także będzie pozytywnym czynnikiem w negocjacjach z Donaldem Trumpem na temat wspólnych projektów gospodarczych.
Jednak projekt rozbudowy elektrowni jądrowej budzi kontrowersje wśród deputowanych i ekspertów ds. energetyki. Część z nich uważa, że wydanie dziesiątek miliardów hrywien jest nieuzasadnione i wskazuje na potencjalne ryzyko korupcji. Przeciwnicy podkreślają również, że reaktory, które mają zostać zainstalowane, zostały wyprodukowane w czasach radzieckich i przekazane Bułgarii przez rosyjską firmę państwową. Inaczej mówiąc, jest to sprzęt rosyjski.
Zwolennicy rozbudowy podkreślają jednak, że infrastruktura Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej jest już dostosowana do reaktorów WWER-1000, więc zastosowanie innego typu sprzętu wymagałoby znacznie większych zasobów i czasu.
„Te bloki są tak samo rosyjskie, jak i ukraińskie. Znaczna część sprzętu została wyprodukowana w naszych przedsiębiorstwach” – powiedział deputowany Oleg Semiński podczas dyskusji w Radzie.
Ponadto eksperci wątpią w realizm prognoz dotyczących szybkiego ukończenia budowy. Pomimo zapewnień szefa Energoatomu Petro Kotina, że trzeci blok energetyczny Chmielnickiej EJ jest gotowy w 80 proc. i może zostać ukończony w ciągu trzech lat, pojawiają się opinie, że może to potrwać 10–12 lat. W efekcie początkowy koszt projektu może wzrosnąć kilkukrotnie.
Czy wskazane jest dokończenie budowy Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej?
Andrij Gerus, przewodniczący Komitetu Energetycznego Rady Najwyższej, wymienił zarówno zalety, jak i wady dokończenia budowy elektrowni. Wśród zalet wymienił stabilność dostaw energii jądrowej w porównaniu z energią słoneczną i wiatrową oraz fakt, że wojska rosyjskie nie ostrzeliwują ukraińskich elektrowni jądrowych. Wadą jest, że nowe bloki będą budowane na zachodzie kraju, gdzie już jest nadwyżka energii elektrycznej, a nie w regionach, w których występuje jej deficyt (centrum, wschód).
Ponadto Gerus obawia się, że zamiast rozwijać generację rozproszoną, znaczne środki zostaną skierowane na dokończenie budowy Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej, co może mieć wpływ na bezpieczeństwo energetyczne.
Odrębne pytania budzą źródła finansowania projektu. Jak stwierdził minister energetyki Herman Hałuszczenko, budowa ma być finansowana ze środków darczyńców, ale nie sprecyzował, jakie banki lub organizacje są gotowe udzielić finansowania.
Przyjęcie projektu ustawy wywołało dyskusje. Zdaniem politologa i wojskowego Kyryła Sazonowa Rada podjęła historyczną decyzję, a oświadczenia opozycji są manipulacją.
„Opozycja próbowała wykorzystać twierdzenie, że reaktory rzekomo były rosyjskie. Ale bądźmy szczerzy: wszystkie ukraińskie bloki jądrowe działają na reaktorach WWER-1000. Jest to standardowa technologia w Ukrainie i w większości krajów Europy Wschodniej. Jeśli podążać za tą logiką, to zrezygnujmy ze wszystkich naszych EJ, zatrzymajmy bloki energetyczne, odłączmy kraj od energii jądrowej i płaćmy za prąd 10 razy więcej. To absurd. Dobudowa Chmielnickiej EJ to nie kwestia <<rosyjskich>> reaktorów. To kwestia realnej niezależności energetycznej, zwiększenia własnej produkcji energii elektrycznej i bezpieczeństwa ekonomicznego Ukrainy” – uważa ekspert.
Deputowany ludowy Rostysław Pawłenko jest jednak przekonany, że jest to „afera atomowa”, która będzie kraj drogo kosztowała. Podkreślił, że reaktory są nie tylko rosyjskie, ale również niekompletne. Bułgaria zdecydowała się przerwać budowę elektrowni jądrowej w Belene przed jej ukończeniem. Jeśli chodzi o dodatkowy sprzęt, trzeba będzie zwrócić się do Rosatomu lub jego spółek zależnych albo spółek joint venture w Europie. Polityk zastanawia się też, skąd zostaną pozyskane środki na finansowanie tego projektu (rząd unika bezpośredniej odpowiedzi na to pytanie). Zdaniem Pawłenki, pieniądze będą pochodzić albo z komercyjnych pożyczek, i to na wysoki procent, albo z podatków Ukraińców.
„Faktycznie, mamy do czynienia z dużym korupcyjnym przekrętem – sposobem dla władz na skierowanie ogromnych środków na pranie pieniędzy, bez jasnego określenia parametrów technicznych i celów, a tym samym bez żadnej kontroli” – uważa Pawłenko.
Wiktoria Czyrwa
Image by Markus Distelrath from Pixabay