Ukraina to nie Irak

„Drugi Irak. Polska nie zarobi na odbudowie Ukrainy” – to tytuł i teza artykułu opublikowanego na Onecie. Porównanie nie jest trafne.

Prof. Marek Belka w RMF FM wyjaśniał, dlaczego Polska nie zarobiła na odbudowie Iraku. „Nie wyszło z dwóch powodów. Przede wszystkim byli tam Amerykanie, którzy mieli swoje interesy i nie za bardzo chcieli dopuścić innych, po drugie koszty chociażby wydobycia ropy były niepomiernie wyższe niż zakładano, ze względu na brak bezpieczeństwa. Tam zawsze, już po powstaniu sunnitów, groziły wybuchy w rafineriach czy ropociągach. Myślę, że także Amerykanie na tym nie za bardzo zyskali” – zaznaczył Marek Belka.

W przypadku Ukrainy też są Amerykanie, ale nie są sami- jest Unia Europejska, są kraje grupy G7. Odmienna jest też pozycja Polski. Polskie firmy były w Ukrainie przed wojną i ponad 600 nadal działa w Ukrainie. Fakro, Barlinek, Cersanit, Śnieżka dzięki lokalizacji swoich zakładów w Ukrainie, dzięki pozycji rynkowej bez wątpienia zaznaczą swój udział w odbudowie. Inne polskie firmy myślą o inwestycjach, ale powstrzymują je ataki powietrzne, zniszczenia w energetyce i problemy na ukraińskim rynku pracy. Statystyki nie kłamią: nasz obrót handlowy wzrósł z 12 mld dolarów w 2021 roku do blisko 16 mld euro w 2023 roku. Bilans dodatni na rzecz Polski wyniósł w ubiegłym roku 7 miliardów euro. I choć znaczną część tych obrotów stanowią paliwa, które wcześniej Ukraina importowała z Białorusi i Rosji, oraz sprzęt wojskowy, to tradycyjny polski eksport nie spada. Jest jeszcze jeden element, który nie pozwala łączyć doświadczenia irackiego z Ukrainą. Po 24 lutego 2022 roku w Polsce powołano ok. 8 tysięcy spółek, których beneficjentami są obywatele lub podmioty prawne z Ukrainy. Powstało też ponad 50 tysięcy jednoosobowych (często z nazwy) działalności gospodarczych, zarejestrowanych przez uciekinierów wojennych.

Bez wątpienia stare i nowe związki biznesowe Polski i Ukrainy są lepszym fundamentem niż kontrakty polskich firm państwowych z ręki reżimu Husajna. Do Polsko – Ukraińskiej Izby Gospodarczej docierają inwestorzy i przedsiębiorcy ze Stanów Zjednoczonych, Japonii i Korei Południowej, którzy szukają polskich partnerów do projektów planowanych w Ukrainie. Doceniają naszą bliskość geograficzną, kulturową i polskie know-how, czego w przypadku Iraku nie mogło być.

Autor analizy opublikowanej przez Onet, Witold Jurasz oczekuje od państwa polskiego, że zagwarantuje polskim przedsiębiorcom zyski z odbudowy Ukrainy.

Proponuję zmienić podejście: zyski to sprawa firm, ich zdolności konkurencyjnej i umiejętności pozyskania partnerów w Ukrainie. Dlaczego lokalni partnerzy są tam ważni? Bo Ukrainie jeszcze daleko do standardów unijnych, można spotkać GOSTy, zaś otoczenie prawne, system przetargowy daje handicap przedsiębiorcom mającym lokalne doświadczenie.

Zadaniem państwa jest podniesienie zdolności konkurencyjnych polskich firm. KUKE jest pierwszym filarem takiego wparcia. Już w czerwcu 2022 roku przywróciło ubezpieczenie transakcji handlowych i nie obniżyło klasyfikacji ryzyka dla Ukrainy. Od października 2023 roku KUKE może też ubezpieczać inwestycje w Ukrainie i zdaje się, że pierwsza taka transakcja właśnie finalizuje się. Kolejnym filarem jest BGK, który wypracował sobie silna pozycję w Komisji Europejskiej, jest partnerem wykonawczym jej projektów inwestycyjnych oraz Ukraine Facility, które może być bramą dla polskich produktów i spółek do odbudowy gospodarki Ukrainy. W Ukrainie mamy KredoBank z Grupy PKO Banku Polskiego, aktywny na rynku klientów indywidualnych i MŚP. Oczywiście niemiecki rząd wspiera swoje banki i firmy tanim pieniądzem, i ma tych pieniędzy więcej niż polski rząd. Środowiska biznesowe, w tym Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza, wskazują na brak polskiego funduszu celowego na rzecz odbudowy Ukrainy, który byłby dźwignią dla polskich firm. Słyszę, że nasze postulaty dotarły do ministerialnych gabinetów i trwają poważne rozmowy. Jesteśmy na finale ratyfikacji umowy, powołującej w Polsce biuro UNOPS- wyspecjalizowanej agendy ONZ prowadzącej przetargi na cele humanitarne i pomocowe. Trzeba też informować, jakie są realia gospodarcze Ukrainy, czym zajmuje się PAIH i organizacje gospodarcze.

Rząd koalicji 15 października reanimował Polsko-Ukraińską Komisję Międzyrządową ds. Współpracy Gospodarczej, która pracowała 11 marca we Lwowie i w październiku spotka się w Polsce. Po ministrze Krzysztofie Hetmanie pałeczkę współprzewodniczącego sprawnie przejął minister Krzysztof Paszyk. Komisja to robocza platforma zgłaszania i rozwiązywania spraw trudnych, nieraz konfliktowych. Niestety ostatnie osiem lat to zaledwie trzy spotkania komisji- inauguracyjne, kiedy pojawiał się nowy współprzewodniczący z polskiej strony. Sprawy sporne starała się rozwiązywać Jadwiga Emilewicz, którą na pól roku przed wyborami powołano na pełnomocnika ds. współpracy rozwojowej z Ukrainą.

W kwietniu premier powołał pos. Pawła Kowala na Przewodniczącego Rady ds. Współpracy z Ukrainą. Jego zadaniem jest, m.in., koordynowanie działań rządowych i pozarządowych, dyplomacja na rzecz polskiego udziału w odbudowie. Pierwsze efekty tej pracy są już widoczne- na Ukraine Recovery Conference w Berlinie polskich samorządowców, biznesmenów, przedstawicieli organizacji gospodarczych było dużo więcej niż zakładali organizatorzy.

Trudno zgodzić się z opiniami, że obudową Ukrainy nikt w rządzie poważnie się nie zajmuje. Problem w tym, że dziś nie wiemy, kto w Kijowie odpowiada za odbudowę Ukrainy.  W maju Rada Najwyższa odwołała Ołeksandra Kubrakowa, wicepremiera ds. odbudowy – ministra rozwoju społeczności, terytoriów i infrastruktury Ukrainy. Tydzień temu przyjęto rezygnację jego prawej ręki Mustafy Najema, szefa Państwowej Agencji Odbudowy Ukrainy.

Rozumiem niecierpliwość, ale trzeba pamiętać, że w Ukrainie odbudowują teraz to, co krytycznie niezbędne. Największe wyzwanie to przywracanie mocy w systemie energetycznym, Rosjanie zniszczyli połowę generacji, a po lecie przyjdzie zima. Dlatego w Berlinie prezydent Zełenski apelował o pomoc sprzętową i pieniądze dla ukraińskiej energetyki oraz o systemy obrony przeciwlotniczej. Pamiętajmy też, że zachodni donorzy oczekują od Ukrainy transparentnego systemu doboru firm wykonawczych, a nim nie ma dodatkowych punktów solidarność Polaków wobec Ukraińców.

Z perspektywy Polsko – Ukraińskiej Izby Gospodarczej widzimy duże zainteresowanie MŚP współpracą z Ukrainą. W maju żartowałem, że jesteśmy już izbą 500+, bo mamy w Polsce i w Ukrainie „grubo” ponad 500 firm członkowskich. Myślę, że 800+ jest realne, choćby dlatego że w narodzie jest duch przedsiębiorczości, że widzimy odporność ukraińskiego biznesu i krok po kroku zbliżamy się do… właśnie czego? Odbudowy? Raczej do budowy nowej ukraińskiej gospodarki, modernizacji kraju, a w tej pracy mamy dobre doświadczenie.

Dariusz Szymczycha
Zdjęcie dodane przez Max Vakhtbovycn 

Facebook
Twitter
LinkedIn