22 marca 2024. Rosjanie przez dwie kolejne noce przeprowadzili masowe ostrzały Ukrainy. Celowali w infrastrukturę energetyczną – to prawdopodobnie największy atak od początku konfliktu. Wojskowi eksperci i politolodzy już ogłosili nową fazę wojny, która potrwa w najbliższych miesiącach.
Tylko ostatniej nocy rosyjscy okupanci zaatakowali ukraińskie terytoria, wystrzeliwując 90 pocisków rakietowych i 60 Shahedów. Głównymi celami były obiekty infrastruktury energetycznej i krytycznej. Oczywiście agresor nie rezygnuje z prób pogrążenia Ukrainy w blackoucie. Ukrenergo poinformowało jednak, że przywrócenie zasilania pozostaje kwestią czasu.
„To był prawdopodobnie największy atak na ukraiński system energetyczny w historii. Charakteryzuje się tym, że użyto broni kombinowanej, tj. nie tylko pocisków manewrujących, ale także Shahedów i rakiet balistycznych. Atak został przeprowadzony na elektrownie cieplne i wodne, a także na podstacje magistralne obsługiwane przez Ukrenergo” – skomentował dyrektor generalny firmy Wołodymyr Kudrycki.
Minister energetyki Herman Haluszczenko powiedział, że Rosjanie próbowali spowodować zakłócenie systemu energetycznego, nie tylko w celu jego uszkodzenia, ale także w celu spowodowania w Ukrainie kolejnego blackoutu na dużą skalę. Rząd zapewnia jednak, że w całym kraju nie będzie przerw w dostawach prądu.
Awaryjne przerwy w dostawie prądu zostały wprowadzone w ośmiu regionach: Winnicy, Iwano-Frankowsku, Lwowie, Chmielnickim, Zaporożu, Odessie, Dnieprze i Charkowie. Uszkodzone zostały urządzenia do wytwarzania, przesyłu i dystrybucji energii elektrycznej w tych regionach.
Sytuacja w Charkowie jest krytyczna. Po serii eksplozji wysiadło zasilanie, są też problemy z wodą, nie działa metro i transport zasilany prądem. Według szefa regionu, Olega Sinehubowa, w Charków uderzyło ponad 15 rakiet S-300/X-22, bez prądu pozostaje około 700 000 odbiorców.
Jedna z linii energetycznych zasilających elektrownię jądrową w Zaporożu została odcięta z powodu ostrzału.
Podczas ataku rakietowego doszło do wyłączenia zewnętrznej linii powietrznej LP-750kV “Dnieprowska”, która łączy tymczasowo okupowaną Zaporoską Elektrownię Atomową z zjednoczonym systemem energetycznym Ukrainy, poinformowało NAEC “Enerhoatom”. Obecnie największa w Europie elektrownia atomowa jest połączona z ukraińskim systemem energetycznym tylko linią przesyłową LP-330kV “Zaporoska Elektrownia Cieplna – Ferrosplawna”, która dopiero niedawno została naprawiona.
Uszkodzenia sieci energetycznej są bardzo poważne, więc kraje europejskie, takie jak Rumunia, Słowacja i Polska, zapewniają Ukrainie awaryjne zasilanie.
Doszło do trafień również w największą na Ukrainie elektrownię wodną – Dnieprowską HPP w Zaporożu. Dyrektor Ukrhydroenergo, Ihor Syrota, potwierdził, że były dwa bezpośrednie trafienia. Według jego wstępnych ocen, dalsza praca stacji stoi pod znakiem zapytania. „Tracimy stację. W Zaporożu stacja DnieproGES składa się z dwóch stacji – GES-1 i GES-2. Dwie rakiety trafiły. Bezpośrednie trafienie w GES-2. Jedna rakieta trafiła w belki podsuwnicowe i uderzyła w podporę – czyli GES-2 jest w krytycznym stanie, GES-1 również teraz nie działa” – poinformował szef Ukrhydroenergo.
Firma wydała oświadczenie:
„Nieludzie nie uspokoili się po zniszczeniu Kachowskiej Elektrowni Wodnej, a teraz próbują stworzyć nową katastrofę ekologiczną, cynicznie atakując Dnieprowską HPP i tamę”.
Ivan Fedorow, szef Zaporoskiej Obwodowej Administracji Wojskowej, również wyraził swoje oburzenie: „Wróg obrał za cel infrastrukturę krytyczną, która nie ma nic wspólnego z wojskiem, nic wspólnego z przemysłem wojskowym. Jest to czysto krytyczna infrastruktura, która zapewnia utrzymanie naszym mieszkańcom”.
Według eksperta ds. energetyki Oleksandra Kharchenki, Rosjanie prawdopodobnie planowali przeprowadzić ten atak zimą, kiedy panowały ujemne temperatury. Jednak taka operacja wymaga poważnych przygotowań i czasu, więc najwyraźniej po prostu nie zdążyli.
Na początku marca, gdy tylko zima się skończyła, wielu ekspertów wyraziło opinię, że Rosjanie zrezygnowali z taktyki rzucenia wszystkich swoich środków przeciwko ukraińskiemu sektorowi energetycznemu. Wysuwali oni różne przypuszczenia co do przyczyn nieprzewidywalnej ciszy – czy było to spowodowane brakiem rakiet, silniejszą ukraińską obroną powietrzną, czy też reorientacją na inne cele? I czy okupanci mogą powrócić do tej strategii?
Jak pokazują dwa ostatnie zmasowane ataki, Rosja wydaje się nie rezygnować z pogrążenia Ukrainy w ciemności. „To jest strategia. Jest ona określana przez Putina i jego wojskowe przywództwo, w oparciu o to, co chcą osiągnąć” – mówi ekspert wojskowy Ihor Romanenko.
Analityk polityczny Wadym Denysenko zauważa:
„Wchodzimy w najbardziej agresywną fazę 2024 roku. Putin jest teraz w absolutnej euforii po wyborach, a on i jego otoczenie w dużej mierze mylą wewnętrzne zwycięstwa z zewnętrznymi. Najwyraźniej szczerze wierzy, że za 2-3 miesiące zostanie wezwany do stołu negocjacyjnego. A te dwa miesiące będą w dużej mierze decydujące dla nas wszystkich z powodu histerii rosyjskiej propagandy na temat negocjacji, których Rosja rzekomo chce, a Ukraina odrzuca”.
Ile jeszcze rakiet może spaść na ukraińskie miasta i wsie w ciągu najbliższych dwóch lub trzech miesięcy? Ilu jeszcze ofiar będzie potrzebował krwawy dyktator? I dlaczego nasi partnerzy tak długo wahają się, czy pomóc Ukrainie? Jak trafnie zauważył prezydent Wołodymyr Zełenski, rosyjskie rakiety nie mają takich opóźnień jak paczki z pomocą dla naszego kraju.
Wiktoria Czyrwa
Obraz Luaks Johnns z Pixabay