1 września 2022. Ministerstwo Energii przewiduje, że w sezonie grzewczym 2022-2023 zużycie gazu w Ukrainie zmniejszy się o 40 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Rząd liczy na zużycie nie więcej 11,7 mld m sześc., natomiast w 2021 r. w zimnych miesiącach zużyto 19,4 mld m sześc. gazu ziemnego.
W tej chwili trwają aktywne poszukiwania dodatkowych ilości gazu dla pomyślnego zakończenia sezonu grzewczego – brakuje jeszcze około 3-5 miliardów metrów sześciennych. Naftohaz wyjaśnia, że Ukraina produkuje około 60 proc. gazu zapewniającego potrzeby wewnętrzne, a resztę kupuje od sąsiadów w Unii Europejskiej po cenach rynkowych. Wkrótce Rada Najwyższa zamierza zagłosować za przeznaczeniem kredytu udzielonego przez Kanadę kredytu właśnie na zakup gazu (12,7 mld UAH).
W niedawnym wywiadzie dla Forbesa, dyrektor generalny NJSC Naftogaz Jurij Witrenko poinformował, że w ukraińskich magazynach znajduje się obecnie 12,3 mld metrów sześciennych gazu. Ale właśnie teraz Ukraina produkuje więcej gazu niż zużywa, więc istnieje możliwość wpompowania co miesiąc ponad miliarda metrów sześciennych gazu do podziemnych magazynów.
„Ale zimą sytuacja się zmieni i będziemy konsumować więcej niż wydobywamy. Nie możemy pobrać całego gazu z magazynów, kiedy tylko chcemy – istnieją dzienne limity przepustowości. Jeśli będzie mroźna zima, choćby na zaspokojenie potrzeb ludności, będziemy potrzebować dodatkowych ilości importowanego gazu – od 4 do 6 miliardów metrów sześciennych gazu” – mówi Witrenko.
Według prezesa Naftohazu, Ukraina kupuje obecnie gaz od prywatnych firm- ponad 100 mln metrów sześciennych miesięcznie. Problemem jest finansowanie: cena rynkowa to ok. 45 tys. UAH za 1000 m3, a firmy prywatne dostarczają błękitne paliwo jeszcze drożej.
„Środki, które były na kontach firmy, wydaliśmy na import gazu, który już zakontraktowaliśmy, gaz płynie. Czekamy na restrukturyzację obligacji. Inwestorom mówimy uczciwie: kraj potrzebuje tych środków na zakup gazu. Mamy też konstruktywną komunikację z rządem w sprawie planów finansowania importu, mamy pewne rezerwy wewnętrzne, a dodatkowo musimy uzyskać dodatkowe dochody, aby je wydać na gaz” – mówi Witrenko.
Rzeczywiście, NJSC Naftogaz przechodzi obecnie nie najlepsze czasy. Pod koniec lipca spółka ogłosiła niewypłacalność euroobligacji. 17 sierpnia okazało się, że ukraiński Naftohaz nie uzyskał zgody inwestorów na dwuletnie odroczenie płatności za trzy emisje euroobligacji. W przypadku jednego z nich propozycja Naftohazu została odrzucona, w przypadku dwóch innych zabrakło kworum do podjęcia decyzji. Jurij Witrenko powiedział, że jest nawet gotowy do rezygnacji, jeśli pomoże to przekonać inwestorów do poparcia propozycji restrukturyzacji zadłużenia firmy.
Zarząd spółki z powodzeniem przeprowadził jednak negocjacje z posiadaczami euroobligacji, których termin zapadalności przypada na lipiec 2024 r., a 31 sierpnia okazało się, że 77 proc. inwestorów zgodziło się na odroczenie płatności o dwa lata. Tym samym firma może spłacić dług w wysokości 600 mln EUR nie w 2024 roku, ale w 2026 roku, a odsetki zacznie od niego spłacać w 2024 roku.
Tak czy inaczej sezon grzewczy w Ukrainie zapowiada się bardzo trudny. Jurij Witrenko ostrzegł, że tej zimy Ukraińcom będzie bardzo zimno – temperatura w lokalu będzie 17-18 stopni, a sezon grzewczy rozpocznie się później i zakończy wcześniej niż zwykle.
Wiele będzie zależeć od tego, czy międzynarodowi sojusznicy Ukrainy zapewnią środki na zakup 4 mld m sześc. gazu, a także od różnych nieprzewidzianych okoliczności, takich jak np. zniszczenie infrastruktury gazowej przez Rosję czy dalsze ograniczenie dostaw do Europy.
Około 50 proc. ukraińskich złóż gazowych znajduje się w obwodzie charkowskim, 6-7 km od linii frontu. Jeśli one lub magazyny gazowe ulegną uszkodzeniu, Ukraina będzie musiała importować więcej gazu. Według wyliczeń urzędników państwowych Ukraina potrzebuje obecnie około 10 mld USD na import gazu. Jeśli jednak rosyjscy okupanci uderzą w jeden z ukraińskich obiektów infrastruktury gazowej, elektrownie lub przedsiębiorstwa wydobywcze gazu, kwota ta może znacznie wzrosnąć.
Wiktoria Czyrwa